niedziela, 15 kwietnia 2012

Dolegliwości cielesne

Postanowiłem przeprowadzić eksperyment który pokaże co w dzisiejszych czasach jest bardziej atrakcyjne dla ludzi zamieszkujących glob – ciało czy umysł?

Mam nadwagę więc zacząłem od ciała.

Zastosowana dieta - 2200 kcal
4-5 posiłków dziennie
Jem więcej warzyw i owoców lecz staram się nie przesadzać z owocami zatrzymującymi wodę w organizmie np. banany. Dużo jogurtów naturalnych do których dodaje orzechy, płatki zbóż rodzynki czasami dla osłody, ograniczyłem spożycie węglowodanów w postaci pieczywa które zastąpiłem chrupkim pieczywem Wasa lub chlebem razowym. Zamiast masła margaryna, mięso tylko piersi z kurczaka lub indyka pieczona na oliwie z oliwek, sól zastępuje innymi przyprawami lecz biorąc pod uwagę, że czasami się nie da obejść bez soli raz w tygodniu pozwalam sobie na dzień po jej spożyciu na wypicie piwa 0,33 które pomaga w wypłukaniu soli z organizmu. Kawa codziennie rano czarna bez cukru. Dużo pije wody niegazowanej minimum 1L dziennie z dodatkiem magnezu który się wytrącił podczas picia kawy. Dużo ryb, zero sosów, zero serów i przetworów. Słodycze jem gdy mam ochotę w niewielkich ilościach przeważnie raz w tygodniu. Jak widać nie daje się zwariować i raczej jem normalnie lecz mniejsze porcje i częściej do tego biegam 4 razy w tygodniu po 1,5h i trening siłowy 2-3 razy w tygodniu po 1h. Ważne aby ćwiczyć w granicy 70% swojego tętna maksymalnego które obliczamy w następujący sposób: 220-wiek (220-26 = 194 tętno maksymalne, 70% = 135) ja zainwestowałem w pulsometr który kontroluje bicie serca za mnie i informuje mnie sygnałami dźwiękowymi kiedy mam zwolnić a kiedy przyspieszyć co jest bardzo wygodne.

Do całości dodałem kilka elementów wspomagających
- Pas neopranowy o szerokości 24 cm (podnosi miejscowo temperaturę ciała zwiększając spalanie tkanki tłuszczowej np. na brzuchu, udach czy ramionach. Ja zakładam na brzuch i zawsze po treningu mam gacie mokre od potu)
- Specjalny dwuczęściowy dres wodo i gazoszczelny z winylu (pocenie gwarantowane !!! po treningu jestem tak spocony że mam problem ze zdjętych mokrych rzeczy)
- Pulsometr Sigma 25.10 z nadajnikiem piersiowym
- Wygodne buty fitness o grubszej podeszwie (dość istotne przy areobach w terenie)
- Odżywki: ja postawiłem tylko na aminokwasy zapobiegające spalaniu mięśni
- Ławka do ćwiczeń
- Dwa rozkręcane hantle po 18kg obciążenia każdy
- Rękawiczki bez palcy

Budżet: 850 zł


Ostatni miesiąc w liczbach

Początkowa waga ciała: 82kg
Waga ciała po 30 dniach: 77kg
Ilość spalonych kalorii: 26 044 kcal
Ogólny czas biegi: 21,5 godzin
Dystans: 88 km
Ogólny czas ćwiczeń siłowych: 12 godzin
Ilość uzupełnionych płynów: 29 litrów
Średnie tętno: 135

Czy jestem zadowolony? Hmm ciężko powiedzieć to dopiero miesiąc ćwiczenia i raczej efekty wizualne są znikome ale przede wszystkim mam więcej siły, moja odporność na długotrwały wysiłek czyli kondycja poprawiła się o 100% bez wątpienia, mam więcej energii życiowej, dzięki aktywności fizycznej przestało mnie boleć chore biodro które ucierpiało w wypadku samochodowym z przed kilku lat, nie wydaje pieniędzy na alkohol i papierosy, czuje, że robię coś dobrego dla ciała i przestały mi dolegać bodźce sprzyjające depresji a więc dla ducha również robię coś dobrego. Trochę za dużo schudłem – 5 kg przynajmniej tak pokazuje moja waga zakładałem 3kg na miesiąc a więc schudłem o dwa kilogramy za dużo w ciągu tego krótkiego czasu. Być może wytrąciłem z organizmu więcej wody którą powinienem uzupełnić pijąc nie jeden a dwa litry dziennie lecz mój organizm nie jest wstanie w ciągu dnia przefiltrować tyle płynu i byłem zmuszony do nocnego wstawania w celu oddania moczu co znacznie przeszkadzało mi w regeneracji sił na dzień następny. Dzięki zmęczeniu fizycznemu jestem znacznie bardziej efektywny w procesach umysłowych takich jak nauka języka niemieckiego – znacznie łatwiej zapamiętuje słowa.
To dopiero 1/3 całego planu jaki sobie założyłem mam nadzieję, że 19 czerwca czyli dokładnie 3 miesiące od dnia z czerwonym alarmem efekty będą znacznie bardziej uzewnętrznione bo tak jak powiedziałem wcześniej na razie nie widzę żadnej zmiany.

4 komentarze:

  1. kosmiczny dres - śmieje mi się to... ;p

    hah, więc na Księżyc trzeba Cię wysłać (może z pierwszą misją, kto wie). I o.

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia się śmieje bo kiedyś gdy byliśmy razem na Squash'u to mnie w nim widziała ;)
    Dres jak dres tyle, że ten jest z plastiku.

    Na księżyc spoko ale co z blogiem? skafander astronauty to dopiero kosmiczny dres i chyba ma WiFi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. na księżyc z Nim, banicja! blog będzie pisać Cezary ;)
    PS ja w życiu takiego skafandra nie widziałam wcześniej, ale co tam ja? mało widziałam... ;)

    OdpowiedzUsuń

Najlepsze Blogi