poniedziałek, 31 października 2011

aż taki zły?

Przed przyjazdem do Niemiec starałem się przygotować psychicznie do „wyłączenia” gdyż wiedziałem co mnie czeka – ciężka fizyczna praca. Niestety nie mam wiele czasu na naukę języka a jedną z moich wad jest niepodzielna uwaga no nie potrafię stanu skupienia swojego mózgu rozłożyć na pracę i naukę ja wiem, że niby po pracy mam na to czas ale jestem zazwyczaj tak zmęczony, że nie mam ochoty na nic i padam wycieńczony na przysłowiowy świński ryj (PS. Właśnie w tej chwili moja matka nazwała mnie „świnią” bo powiedziałem, że nie wypije z nią i ojcem whiskey. NIE PIJE i koniec). Oczywiście, że słyszę gdy Niemcy rozmawiają, dostrzegam często powtarzane słowa, sytuacyjnie używane te których nigdy nie słyszałem stają się jasne i logiczne raczej uczę się podświadomie, biernie. Wiele rozumiem z tego co ktoś do mnie mówi ale raczej nie potrafię odpowiedzieć pełnym zdaniem jeszcze… tak naprawdę poza potrzebą ucieczki od codzienności w Polsce i decydując się na opuszczenie ojczyzny kierowałem się jeszcze jedną ważną według mnie sprawą – rodziną. Mam strasznie rozstrojoną, niepoukładaną, nieodpowiedzialną, niedojrzałą, niezgraną rodzinę która nie potrafi wstawić się w kadr filmu jakim jest pędzący świat. Dlatego chcę im pomóc bo toną szybciej niż najsłynniejszy statek na świecie który chyba zyskał sławę nie przez ogrom strat w katastrofie na owe czasy lecz przez Leonardo DiCaprio ale to już temat na inną opowieść… Moi rodzice nie potrafią najprostszych rzeczy, może najprostszych dla mnie co jest wynikiem „nowszego pokolenia”, unowocześnionego, nie wiem… na przykład zalegają z płatnościami za różnego rodzaju rachunki na moje pytanie dlaczego?! Przecież jest praca więc są pieniądze słyszę odpowiedź, że niema kiedy jechać do banku albo na pocztę bo pracują do 18:00 a tego rodzaju instytucje są zamykane wcześniej!!!! No kurwa, więc mówię z pełnym zrozumieniem sytuacji, że można robić przelewy przez Internet to słyszę obiekcje, że to jest drogie, że są hakerzy etc. etc. etc. albo inny przykład mój brat jest w Polsce a moja matka w Niemczech niepełnoletni człowiek który jako jedyny ze swoich rówieśników ma swoje mieszkanie na wyłączność!!! Aż się boję pomyśleć co tam się wyprawia… w Niemczech skończył po 4 latach nauki SZKOŁĘ! Tu kończy się etap edukacji i od razu na praktyki i do pracy chyba, że zna się perfekcyjnie język niemiecki i takie sława jak np. trzustka, mitoza i opisać jej proces etc. to są niby proste słowa dla nas ale dla dzieciaka który nie miał wcześniej styczności z językiem NIE dlatego nie miał szans na dalszą edukację w Niemczech i chciał bardzo mocno jechać do polski uczyć się zdać maturę, iść na studia i w ogóle przebywać z polskimi kolegami etc… nie chcieli go puścić więc przyszedł z problemem do brata, brat załatwił mu szkołę i wytłumaczył (chyba) rodzicom, że macierzyństwo to między innymi oddzielenie swojej wygody od siebie i oddanie jej dziecku, przekazanie wszystkiego co dobre i poświęcanie swojego życia, czasu, energii i zdobytego doświadczenia, mądrości swojemu dziecku, że trzeba robić wszystko dla jego dobra jak na prawdziwego rodzica przystało. Usłyszałem, że jestem zarozumiałym egoistą i zrobiłem mu największą krzywdę – oderwałem go od opieki, domowych obiadów i życia w „lepszym” kraju (?????!!!!) wyszło na to, że to moja wina, że chce najlepiej na świecie dla mojego brata. Mówiłem matce, że jeśli zachoruje np. na grypę lub cokolwiek innego, ludzkiego to będzie problem z tego powodu, że podlega pod matkę i pod jej ubezpieczenie a więc trzeba wypełnić w niemieckiej ubezpieczalni pewny konkretny druk i wysłać do NFZ a dowiedziałem się tego po mojej wizycie ciałem i duchem w placówce NFZ w Polsce w kwietniu i wtedy też naświetliłem sprawę rodzicom… mamy prawie listopad i co? Nic nie załatwiła a mój brat co – chory jak cholera wylądował u lekarza u którego zapytali go ubezpieczenie… (!!!???). Gdy zapytałem dlaczego tego nie załatwiliście przecież podałem wam wypełnione wszystkie dokumenty, adres oddziału ubezpieczalni w Niemczech, adres na jaki trzeba wysłać podpisane dokumenty do oddziału NFZ usłyszałem – „ty myślisz, że wszystko jest takie proste”…(!!!???) I takich rzeczy PODSTAWOWYCH jest mnóstwo dosłownie dziesiątki. Najbardziej na świecie chyba nie cierpię ludzi którzy nie potrafią być ludźmi jak to powiedział kiedyś G.B Shaw „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”. Niestety to jest moja rodzina więc muszę/ chcę im jakoś pomóc bo są strasznie zagubieni pytanie JAK KURWA skoro mimo szczerych, wyrozumiałych, spokojnych chęci dostaje informację zwrotną zawierającą podwyższony ton, gesty nie sympatyczne i wartość merytoryczną która jest na poziomie chodnika. Usłyszałem tyle złych słów ostatnio na swój temat, że jestem zarozumiały, krytyczny, władczy, że zawsze musze się odezwać z jakimś ALE, że jestem EGOISTĄ, że powinienem się wyprowadzić (pomijam, że zostawili mnie 6 lat temu samego w Polsce nie interesując się czy moja praca a właściwie wypłata wystarczy mi na utrzymanie całego mieszkania – wtedy akurat musiałem jakoś podzielić budżet również z moją ówczesną dziewczyną która jak już pisałem w poprzednim wpisie akurat wywinęła „niezły numer”)… mam wiele wad między innymi jestem niedokładny, niesystematyczny, bezczelny, niechlujny, zawzięty, mściwy… jakie mam zalety i resztę wad to pewnie co niektórzy wiedzą tak czy inaczej wiem o tym, że je mam jestem w pełni świadomy i potrafię o tym mówić, przyznać się… przed przyjazdem do Niemiec tak jak pisałem na samym początku wiedziałem, że będę się musiał wyłączyć, wyciszyć jak telewizor który daje tylko bezdźwięczny obraz ale nie potrafię bo mam pewną według mnie zaletę jaką jest mówienie, komunikowanie, wyrażanie siebie, przekazywanie sobie informacji w formie dźwięku, wyrażania opinii, wyciąganie wniosków i rozwiązywanie problemów właśnie poprzez mówienie, wypowiadanie słów po prostu kurwa jego mać rozmawianie. Komunikatywność jako zajebisty dar dla ludzkości. Uważam, że ludzie który nie potrafią się wyrazić pełnym zdaniem nie są ludźmi lecz narzędziem jak młotek. Całe, życie poszukuje takich ludzi w swoim życiu na wielu znalazłem niewielu co doceniam, szanuje, imponują mi, uwielbiam ich słuchać i rozmawiać z nimi, poruszać kosmiczne tematy i dochodzić do wspólnego mianownika. Z nimi czuje, że wszyscy jesteśmy ubrani w humanizm. Ciężko mi korzystać z mojej (w moim mniemaniu, może się mylę?) zalety jaką jest komunikatywność w kraju w którym mnie nikt nie rozumie… tak bardzo chciałbym nic nie robić, nie pracować, nie jeść, nie spać, nie pić tylko uczyć się języków obcych i rozmawiać z różnymi ludźmi na całym świecie, wyrażać się i poznawać innych. Jestem ciekawy tego świata bo jest tak duży, ze nawet swoje obrzydzenie do niego myślę, że mogę sobie wynagrodzić poprzez wetknięcia siebie w różne ciekawe jego zakątki o których ciężko wyszperać informacje w katalogu turystycznym. Cholera jakie ja dłuuugie zdania buduje – zawsze miałem z tym problemy w szkole. Komunikatywność to sztuka, sztuka wypowiadania słów w której można wykorzystywać elementy perswazji, manipulacji, psychologii i dosłownie używać tego jako ludzkiego sterownika, pilota do ciał i umysłów. Całe życie powtarzam sobie jedno – gdyby każdy mówił tyle ile potrafi usłyszeć świat byłby piękny.
Chyba ostatnio za dużo wziąłem sobie na głowę, za bardzo przejmuje się za innych uznałem, że tak będzie dobrze i co? Teraz dźwigam tą swoją zaletę jako największą wadę w oczach mojej rodziny. Tak jak pisałem na początku teraz naprawdę muszę się wyłączyć… dlaczego każdy kocha zwierzęta, psy, koty i tyle dla nich robi? Bo się nie odzywają.

czwartek, 27 października 2011

Podoficer?

Nie wiem czy tylko ja czy wszyscy humaniści mają tak różnorodne pomysły, brak granic a raczej ich stykającą się skrajność w odniesieniu do własnej osoby ale czuje gdzieś głęboko, że niebawem się coś wydarzy. Czuję, że jestem na progu, przejściu do czegoś co mocno odzwierciedli mój wyraz... potrzebuję tego bardziej niż wody, słońca czy jedzenia. Nie potrafię zdefiniować czasami swoich "przeczuć" dlaczego coś przeczuwam itp. czasem sobie myślę, że jestem niezłą komedią o dość szokujących sensacyjnych wątkach. Strasznie się nudzę, nie potrafię po prostu usiąść i być z mottem "co ma być to będzie". Selektywnie podchodzę do niektórych spraw i może to jest ta druga strona mojej osoby której się uczę prawie jak księżyc - nigdy nie wiesz co jest po jego drugiej stronie... z jedną różnicą księżyc na którego potocznie mówię "łysy" milczy a ja mam tak bezczelny nie wyparzony pysk wypchany zawsze jakimś kontrargumentem, że aż mnie to przeraża prawie jak powiedzenie komunistów "dajcie nam człowieka a my znajdziemy na niego paragraf". Dość intensywnie myślę nad adrenaliną która jest moim paliwem i nic nie jest wstanie dać mi takiej energii życiowej jak właśnie ta substancja. Dużo myślałem nad tym jak by tutaj uciec od codzienności praca, dom, dom praca etc. i zająć się adrenaliną na wyższą skalę i przyszedł mi do głowy pomysł aby wstąpić w szeregi 6 Brygady Powietrznodesantowej. Na razie mam inne priorytety ale kto wie...jestem zdolny do wszystkiego.

sobota, 22 października 2011

Kac życia

Przez ostatnie 6 dni prowadzę ze sobą iście zaciętą bitwę w której wyprowadziłem już najcięższą artylerie na stado wściekłych, szlachetnych samurajów i o dziwo artyleria została wyrżnięta jak świnie na farmie McDonalda. Podobno w czasie drugiej wojny światowej podawano szeregowym amfetaminę w jakim celu wiadomo nie je, nie śpi, energia 200% - idealny żołnierz. Codzienność to tak zajebiście wielki poligon, że każdy dzisiaj jest żołnierzem kiedyś tylko mężczyźni walczyli na wojnach od zarania dziejów pozostawiając na prowincjach, w metropoliach Kobiety które orały pole, poprawiały konstrukcje dekarskie i oczywiście szydełkowały. Tak, właśnie setki lat temu zaczął rodzić się małymi kroczkami, mimowolnie za plecami głowy rodziny ruch, stan bytu zwany feminizmem (co ja pierdole). Kobieta myśli - skoro umiem już wykonywać męskie ponoć ciężkie obowiązki i mam z antropologicznego, fizjologicznego punktu widzenia to czego oni (mężczyźni) chcą to dlaczego nie mam rządzić światem? Gdybym był kobietą odpierdalał bym takie czary, że nawet David Copperfield przerzuciłby się na szydełkowanie. Hmmm wpadłem w kolejną dygresję – niedawno zastanawiałem się dlaczego G. Bernard Shaw tyle rozmyślał o Kobietach a teraz ja robie dokładnie to samo… Każdego dnia trzeba z czymś walczyć, uważać żeby nie wejść na jakąś minę, nadwyrężać się nieprzeciętnie, ryzykować, czaić się, atakować i bronić się. Jedni robią to rozsądnie najpierw pomyślą, słuchają, obserwują a potem jeden konkretny, decydujący ruch jak snajper a drudzy walą na oślep przed siebie w szeregu 10 000 zginie ja przeżyje, albo zginę potem nazwą mnie bohaterem, pierdolną pomnik z granitu bo przecież marmurem trzeba podłogi w biurach poselskich wyłożyć. Hmm właśnie coś mi przyszło do głowy – skoro odważni leżą w ziemi to znaczy, że po ulicach chodzą tchórze i snajperzy. NIP, PIN, PUK, PESEL, LOGIN, NFZ, PO, PIS, ADHD, AiDS, HIV, SEX… walczymy/żyjemy w świecie znaków, skrótów, haseł, tchórzów, snajperów i Kobiet. Dziś codzienny poligon też wymaga środka zwiększającego odporność – alkohol (tak sobie to tłumaczę choć wiem, że niema to sensu). Doszedłem do wniosku, że muszę jechać ze swoim napchanym nieposegregowanymi śmieciami łbem na jakieś psychiczne wakacje baaardzo daleko bo za dużo tego alkoholu… 6 dni/6 butelek, zero kaca, pełna dyspozycyjność, koordynacja ruchowa 100% - jest źle. Rzucam wysokoprocentowy alkohol! Ostro zacząłem pić jak rozstałem się z dziewczyną w 2008 roku z którą byłem ¼ swojego życia. Mam do niej żal za zdradę z moim ówczesnym kumplem na moich oczach a Kochałem sukę okropnie. Chciałem się jakoś wyszaleć, wybawić, robić wszystko, wszędzie, za wszelką cenę, bez granic, mścić się/wykorzystywać kobiety za moją ex – nawet w pewnym momencie mówiono na mnie pies na baby choć jak spojrzę w lustro to nie wiem jak ja to robiłem… Dziś otworzyłem oczy o 6:00 stwierdziłem, że pierdole nie idę do pracy, jestem zły na siebie, na czas, na wszystko dookoła czuje się jak bym znowu miał bydlęce, ogłupiałe 14 lat. Rodzice mówią, że jestem przemądrzały bo uczę ich życia w społeczeństwie, w pracy mówili, że brakuje mi pokory, w szkole zawsze musiałem odstawić jakiś numer, nawet imię mam inne. Kurwa mać! Jedna połowa mnie chce „być” druga „nie być”, jedna ”zostań” druga „jedź”, jedna „szeptaj” druga „krzycz” kurwa! Oszaleć można. Nawet teraz w trakcie pisania z 3 razy zmienił mi się humor, punkt myślenia jak bym miał okres . Postanowiłem, że najpierw wybuduje rodzicom Dom i jest to dla mnie priorytet! Zrobię wszystko aby osiągnąć ten założony cel/plan a potem mogę spokojnie zająć się sobą – chciałbym zająć się realizowaniem marzeń i to jest już napraaawdę sporo do zrobienia, mam swoją firmę ale jednak wolałbym pracować w teatrze za śrubki np. przy scenografii, oprawie audiowizualnej, chce zadbać trochę o swoje ciało/zdrowie, zawsze chciałem latać dlatego w końcu chce zrobić licencję AFF … jest tego trochę. Piszę bloga bo sam nie wiem z kąt w mojej głowie tyle myśli kłócę się sam ze sobą, prowadzę monolog… jestem jedną wielką sprzecznością. No właśnie piszę a przecież mam flepy na dysleksję, dysortografię?! Chyba dysmózgia (co ja pierdole). Ehh normalnie jestem prawie jak Marek w Dniu Świra. Potrzebuje wakacji i czasu ale nie piasku, błękitnych oceanów, palm i kawioru lecz jakiejś pustyni, dżungli gdzieś gdzie będę mógł pobyć sam z ziemią, drzewami, słońcem, mrozem, zapachami z powietrzem. Potrzebuje przestrzeni. Dlatego chce objechać samotnie świat dookoła – Polska, Niemcy, Wielka Brytania, Maroko, Kenia, Madagaskar, Indie, Kambodża, Chiny, Australia, Brazylia, Meksyk, USA, Niemcy, Polska. Jeszcze mam trochę do zrobienia więc mam nadzieję, że „wrócę” Żyjemy w świecie w którym mówi się o katastrofach, polityce, kredytach hipotecznych, progresie a nie mówi się o rzeczach tak banalnych, że aż nie zauważalnych - o ludzkim systemie wartości. Doszedłem do wniosku, że każdy człowiek z grona tych nielicznych ma prawo powiedzieć coś więcej niż tylko postawić krzyżyk w miejscu w którym świat nam nakazuje. Za dużo szeptem za mało krzykiem.

niedziela, 16 października 2011

-16,44 PLN

Posiadam pewne cechy charakteru które determinują mnie do działania, rozsądek i analiza kryzysowa pozwala odpowiednio podejmować decyzje a zawziętość i krwiożercza ambicja podpowiada mi jak wchodzić w zakręty. Myślę, że potrafię dobrze inwestować swój czas, energię i dobrze lokować pieniążki. Zawsze interesowały mnie rzeczy prawie niemożliwe a przynajmniej ciężkie do wykonania w określonym, zamkniętym czasie. Całe życie podnoszę sobie poprzeczkę i nie dlatego, że mam jakiś kompleks wzrostu czy coś ;) tylko uwielbiam się ze sobą ścigać. Skoro już poruszyłem wątek wzrostu którego nie mam za wiele to muszę powiedzieć, że chyba każdy by miał 166 cm gdyby mu cały świat wszedł na głowę ;) dystans i równowaga to też ważne elementy codziennej egzystencji ale do rzeczy – mam na koncie w banku -16,44 PLN i postanowiłem, że w przyszłym roku kupię sobie w końcu samochód, działkę pod Poznaniem i wybuduję własnymi kończynami kanadyjski dom nie biorąc kredytu i nie łamiąc prawa. Teraz jest chwila na uniesienie brwi, dwa szybkie mrugnięcia, westchnienie i myśl – to nie możliwe. Czas START!

czwartek, 6 października 2011

Potęga słów.

W poniedziałek będę bronił pracy magisterskiej z której dostane zaledwie jedno pytanie od recenzenta i jak siebie znam będzie to niekończąca się odpowiedź… dodatkowo będę losował dwa pytania z pośród 50 które zahaczają o materiał z pięciu lat studiów. Zostały mi zaledwie 3 dni nauki a jeszcze nie zajrzałem do notatek gdyż jakoś wracając pamięcią przypomniała mi się nauka materiału przed obroną pracy licencjackiej dwa lata temu – nie mogłem się zmobilizować i zacząłem się uczyć na ostatnią chwile czyli na dzień przed obroną i jakoś tak wyszło, że nauczyłem się wówczas 24 z 27 zagadnień. W jeden dzień. Czasami zastanawiam się jaki bym posiadał zasób wiedzy gdybym przez całe życie uczył się systematycznie a nie tylko przed końcem semestru. Zawsze znajdzie się jakaś wymówka lub ciekawsza opcja do wdrożenia niż pochylanie nad czcionkami niosącymi wiedze. Słowa. Zapisane słowa które są mądrością wypowiedzianą przez mentorów, wieszczów, naukowców, filozofów a ostatecznie ludzi. Starałem się przed chwilą zmobilizować i pouczyć trochę lecz dostałem za pośrednictwem popularnego portalu społecznościowego od dobrej znajomej z czasów podstawówki odnośnik do filmu na YouTube który zniszczył moje skupienie i uświadomił mnie, że jestem strasznie wrażliwy gdyż w taki sposób wzruszyłem się pierwszy raz w życiu. Dziś już niczego się nie nauczę.

sobota, 1 października 2011

Dzień mężczyzny

Ostatnio moja Matka powiedziała mi, że powinien sobie założyć własną rodzinę bo mam już 25 lat. No cóż, nie byłem sobą i nie odpowiedziałem jej w 12455 zdaniach dlaczego jest to niemożliwe bo zgubiła by się w przekazie treści po 10 zdaniach. Kiedyś były inne czasy inaczej podchodzono do kwestii współżycia bardziej stereotypowo i o wiele wcześniej ludzie się ze sobą łączyli. Mój ojciec miał 20 lat, moja matka 23 gdy na świat przyszedł człowiek którego imię widnieje w bibliach… ostatnio wiele czasu poświęciłem na kontemplacje o tym jak to się dzieje, ze ktoś jest stereotypowy a ktoś inny nie czy to jest kwestia charakteru, wychowania, własnego wyboru czy może wpływ rówieśników i otoczenia w jakim się obracamy? Ja osobiście jestem stereotypowym człowiekiem ale nie ukrywam, że chcąc się dostosować do współczesnego świata zaakceptowałem wiele ulepszeń które moim zdaniem są zdrowe w codziennej egzystencji. Innym aspektem który jest częścią poprzedniej myśli jest pojęcie mody. Moda jako myśl i obiekt badawczy jest interesująca lecz jako cykl życia człowieka mówiąc bez ogródek wkurwia mnie strasznie. Jakiś włoski pajac będący ikoną współczesnego rynku mody kreuje trendy i wmawia ludzkości, że to co sobie narysował w tym swoim pieprzonym kajeciku w połączeniu z wystrzelonym w kosmos kolorem jak kupa po jagodach jest nagle super, ekstra ŁAŁ i należy kupować bo też się będzie wtedy super ekstra ŁAŁ! Przez wiele miesięcy obserwowałem ludzi „wystawiających się” po ulicach Poznania i w momencie rozpoczęcia moich badań zauważyłem, że obecna moda jest nastawiona na następujące elementy charakterystyczne w podziale na obie płci:

Kobieta:
- tatoo na lędźwiach
- kolczyki w pępkach
- żółta torebka + żółte buty
- wszechogarniający fioletowy apaszki etc.
- szał na buty EMU
- skórzane krótkie kurtki (drogie kobiety skaje też trzeba czyścić pastą bo pęka po kilku tygodniach)
- kalosze w kwiatki specjalne na lato (WTF?!)
- wszystkie głowy pofarbowane na rudo
- okulary w czarnych, grubych oprawkach z lat ‘60
- plastikowe kolczyki
- okulary ala American Police

Cechy szczególne:
- jestem sama, jestem szczęśliwa
- mam na imię Blue Note
- co ty wiesz o życiu a ja byłam na Majorce to jest dopiero życie
- ide na zakupy nie na spacer
- nauczyłam się wyglądać a nie słuchać a potem mówić
- ojjj taaak wysoki przystojny brunet jak w TV


„Chłopcy”:
- pasiaste swetry od Tommy Hilfigera
- tatoo (szczyt ambicji – tribal)
- fryzura ala David Beckham (wkurwiony irokez )
- lakier do paznokci
- opalenizna niczym stały meldunek w krajach śródziemnomorskich
- zegarek z tarczą od Big Bena
- kolczyk w uchu będący imitacją szkła a co dopiero wartościowego, szlachetnego kamienia
- torebka 15x15 przez ramie (na białego iPhona 4 i tampony )
- sylwetka trenowana całą jesień (pamiętajcie, że poza ramionami, klatą i brzuchem macie też uda i łydki trenujcie ciało proporcjonalnie albo w ogóle)

Cechy szczególne:
- hahahahahaha
- huhuhuhuhuh
- jaaa pieeerdoooole
- aale je najebałem


Dziś kobiety są męskie a chłopcy jak dziewice orleańskie. Jestem tolerancyjny ale kurwa to ogranicza pole widzenia podatnym na design normalnym kobietą.
Skoro jakiś wcześniej wspomniany pajac kreuje trendy i ubiera młode nie pełnoletnie dziewczynki w łachy które narysuje natomiast w celu przyoszczędzenia na materiale produkuje jedną sztukę w rozmiarze zmuszającym do propagowania anoreksji i robi to na skale światową to równie dobrze ja mogę zrobić to samo na skalę mojego bloga który jest moim światem. Od dziś ogłaszam iż zapanował nowy trend, nowa moda która dotyczy nie kobiet a mężczyzn.

Prawdziwy mężczyzna:
- dbający o siebie (tzn. używający mydła a nie balsamu, ogórka na twarz i kremu na zmarszczki)
- ubierający się w celu okrycia swojego ciała, im oryginalniej, nie powtarzalnie tym lepiej
- genetycznie zakodowany mamy zarost na klacie, ramionach i twarzy więc nie musimy depilować swojej męskości
- jak coś mówimy to się nie powtarzamy
- wchodzenie w konflikty zostawiamy znudzonej hołocie i polityką
- zawsze wstajemy gdy do towarzystwa dochodzi kobieta
- kawę pijemy w filiżance a nie w kubku
- krawat ma być na długość do paska a nie do pępka
- nie bawimy się telefonem w towarzystwie
- zawsze patrzymy w oczy swoim rozmówcą
- nie akcentujemy jak by nam ktoś nadepnął na genitalia
- nie odpowiadamy na pytania w sposób pytający
- jak mówimy NIE to znaczy, brzmi i wygląda prawie jak Hollywood Hills
- do włosów używamy szamponu a żelu tylko Durexa
- w samochodzie nasze miejsce jest zawsze z przodu
- pomagamy kobiecie nosić zakupy a nie torebkę w której nosi wszystkie ciężary świata
- prosimy, przepraszamy, proponujemy tylko raz.
- jesteś facetem zjedz mięso a nie płatki owsiane i soje
- czasami jesteśmy szczupli, czasami trochę mamy kilko więcej, czasami wysocy czasami niscy – ale czasami to oznacza nie być facetem! Bądź pewny siebie
- białe buty, sznurek, boazeria i sex w łóżku wyszły już z mody


Cechy szczególne:
- Perswazja
- Charyzma
- Bez pośredni styl
- Dynamizm
- Sztuka mówienia
- Racjonalizm i odpowiedzialność
- LiveART
- Intelekt
- Kultura
- Zmysłowość
- whiskey
- parasol

Niech kot będzie kotem, pies psem, kobieta kobietą a mężczyzna mężczyzną.

Najlepsze Blogi