niedziela, 8 września 2013

Lustro

Poznałem ostatnio dziewczynę a może już kobietę? Nie wiem jak to się dzieje ale mam wrażenie, że znam ją dłużej niż w rzeczywistości choć pewnie jest to spowodowane tym, że jesteśmy na podobnym etapie w życiu mamy po prostu takie same potrzeby. Zbiegiem okoliczności jest to, że zawodowo zajmuje się prawie tym samym co ja w firmie w której pracowałem kilka lat temu równolegle prowadzi własną działalność jest instruktorką teatralną. Na wstępie mnie przeraziła mówiąc, że chce dzieci… ponoć była z facetem kilka lat i zostawiła go dlatego, że nie chciał dzieci no cóż już dawno wiedziałem, że facet z dzieckiem nie wygra niema szans. Jest bystra, konkretna, otwarta i chyba mnie rozumie. Po drugim spotkaniu awansowałem do poziomu buziaka w policzek  na dzień dobry i do widzenia i wtedy poczułem jej zapach. Podoba mi się ten zapach a ten buziak w policzek to jest jakiś inny niż wszystkie buziaki które w życiu dostałem, podoba mi się to i nie rozumiem tego. Ciężko mnie zaskoczyć a tu proszę bardzo zaskoczyły mnie moje własne emocje których nigdy nie zrozumiem i już przestałem to analizować. Jak się z nią spotykam staram się wyglądać jak szuszfol to znaczy np. zakładam spodenki, niewyprasowaną koszule w kratę, buty trekkingowe do tego mam zarost nie smaczny jakbym dopiero co wyszedł z lasu i chodzę z reklamówką w której trzymam jakieś skarby – ideał! ;)
Mam świadomość siebie samego wiem, że jestem niski mam z 10kg za dużo, nie jestem dobrze zbudowany i przystojny według gazet i innych opiniotwórczych źródeł dlatego stwierdziłem, że właśnie zaprezentuje się z najgorszej strony albo mnie zobaczy albo mnie pozna i zrozumie. I jak było? Masakra! W ogóle jej to nie przeszkadzało przynajmniej taki mi się wydaje. Widzę w jej zachowaniu, że temperament ma gorący jak cholera. Jest twarda ale czuje, że potrzebuje ramienia. Chyba denerwuje ją to, że wszystko analizuje i staram się zrozumieć i wolała by sobie po prostu „być” leżeć na kocu w ciszy… jeśli szuka ciała które będzie po prostu obok to nie będzie miała problemu, żeby sobie kogoś takiego znaleźć. Ja tylko nie analizuje jak jestem zakochany i emocje mną rządzą a nie mózg. To prawda dużo analizuje ale dzięki temu dużo rozumiem, dobrze dogaduje się z dziewczynami bo po prostu je zrozumiałem. Powiedziała, że jej zdaniem stawiam sobie jakiś cel i jestem zadowolony z siebie jeśli tylko ja go osiągnę… to prawda! Nie cierpię standardu, jazdy przepisowej, serialu który wszystkim się podoba i tylko pięknych kobiet. Przyznaje, że trochę ją testuje zadaje jej różne pytania, opowiadam o różnych rzeczach, obserwuje ją jak reaguje, jak gestykuluje, jak używa uśmiechu, jak chodzi, jak mówi… jestem ciekawy gdzie pójdzie, jak podejmuje decyzje i co ją relaksuje. Już sprawdziłem, jak można ją zdenerwować, zmęczyć, zaskoczyć, zaimponować, zdenerwować ale nie wiem jeszcze co ją rozśmiesza. Spotkaliśmy je kilka razy i za każdym razem udaje jej się zrobić to czego nie potrafią inne – zaskoczyć mnie. Jest bardzo interesująca i mogą by się stać moją pasją i matką dla mojej córki. Będę bardzo zawiedziony jeśli odejdzie.

Zapomniałem powiedzieć jak wygląda otóż ma ładne włosy, chodzi w sukienkach i nie obgryza paznokci i nie narzeka, że jej się włosy kleją do ust wysmarowanych błyszczykiem. Ciekawe czy nosi kolczyki tak bardzo je lubię. Cholera to chyba nie jest jej wyglądu? Nie wiem najważniejsze, że właśnie do mnie jedzie.

sobota, 20 lipca 2013

Marionetka

Na miejsce dojechałem o godzinie 8 rano. Zakopane przywitało mnie obfitym deszczem który nie był wstanie mnie powstrzymać. Założyłem kurtkę, włączyłem na odtwarzaczu Jimiego Woona i spacerowałem w deszczu wchodząc w każdą kałużę ciesząc się jak dziecko. Pierwszą noc spędziłem w hostelu w którym jak zwykle poznałem wielu ciekawych ludzi z całego świata 3 Niemców którzy nie opuścili hostelu przez cały tydzień pobytu, jednego Amerykanina polskiego pochodzenia, jednego skromnego Japończyka oraz kobietę z Hiszpanii która wrzuciła parówki w foliowym flaku z logotypem Morliny na patelnię stając się tym samym mistrzynią Tatrzańskiej kuchni.
Następnego dnia obudziła mnie piękna słoneczna pogoda więc zawiązałem buty i poszedłem w góry. Szlak którym szedłem niestety był obficie oblegany przez turystów w trampkach lub innych butach od krokodyla... dominowały różowe bluzeczki i makeup wieczorowy przy 28 stopniach i pełnym słońcu...wszyscy mieli małe plecaczki które mogły pomieścić iPhona, pół litra wody, kanapki i tablety i jakoś dziwnie na mnie spoglądali widząc, że targam ok 30kg na plecach jak ślimak z całym domem. po 4 godzinach wchodzenia osiągnąłem pułap 1500m n.p.m. Gdy znalazłem ciekawe miejsce na rozbicie namiotu niestety trafiłem na leśniczego który  powiedział do mnie "proszę stąd iść to nie jest miejsce publiczne" na co odpowiedziałem "szanowny panie ale ja jestem zwierzęciem"... osłupiał na moment lecz i tak przegonił mnie w zakłopotaniu. Znając swój cel i tak dopiąłem swego tyle, że 300 metrów dalej. Drewno było mokre więc oknisko nie wchodziło w grę. Noc byłą pełna ciekawych dźwięków i cholernie zimna ale widok i zapach o poranku wynagrodził wszystko. Kolejne dni spędziłem w dolinach przy potokach górskich i na polanach. Wody miałem pod dostatkiem mimo trudnej wspinaczki i wielu godzin na nogach które w sumie utrzymywały 110kg nie czułem głodu nie jadłem prawie nic poza jagodami leśnymi. Dziś wróciłem do Poznania. Gdy wsiadłem do tramwaju nr. 14 w kierunku Piątkowa wszystkie oczy były skierowane na mnie byłem brudny, potargany, śmierdziałem lasem i miałem podkrążone oczy. Nie czułem wstydu gdyż wole być brudnym człowiekiem niż czystą marionetką.


niedziela, 14 lipca 2013

las

O godzinie 21:20 wsiadam w pociąg, jadę w Tatry. Mam nóż, namiot, śpiwór i karimatę. Postanowiłem, że gdy dojadę do Zakopanego pierwsze co zrobię wychodząc z dworca to skręcę w prawo i tak będę szedł 30 min a następnie skręcę w lewo po czym będę szedł kolejną godzinę i skręcę znowu w prawo schodząc z drogi. Właśnie w taki sposób mam zamiar dostać się w miejsce w którym nigdy nie wyczytałbym w internecie i nikt nie mógłby mi polecić. Cel? Dzicz, las, ciemność, samotność, deszcz, jezioro, łowienie ryb, szukanie wody i polowanie na leśne małe zwierzęta które wypatroszę i zjem rozpalając ognisko. Tydzień w górach, tydzień w lesie, tydzień bez telefonu i komputera...

sobota, 13 lipca 2013

12 przykazań NLP

  • Mapa nie jest terenem
  • Wszyscy działamy doskonale
  • Zmiana może być szybka i łatwa
  • Każdy problem ma swoje rozwiązanie
  • Jeśli coś robisz co nie działa – zmień strategię
  • Nie ma porażek, jest tylko informacja zwrotna
  • Osoba to coś więcej niż jej zachowanie
  • U źródeł każdego zachowania leżą pozytywne intencje
  • Ludzie dokonują najlepszych wyborów z możliwych w danej sytuacji
  • Ty sam odpowiadasz za swój umysł i osiągane rezultaty
  • Niezależnie od tego, za kogo się uważasz, zawsze jesteś kimś lepszym
  • Jeśli choć jeden człowiek potrafi coś zrobić, to znaczy że każdy to może zrobić
Boisz się?

poniedziałek, 8 lipca 2013

sens

Jakiś czas temu dotarło do mnie, że popełnię samobójstwo skoro więc mam umrzeć to czas zacząć żyć.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Jak palec

Wynajmuję 55m2 o dość przyzwoitym standardzie które systematycznie sobie urządzam, mam dobrze płatną pracę i sporo perspektyw na przyszłość, mam pełną szafę ubrań 5 kurtek, 3 pary butów, 3 pary rękawiczek,  7 par spodenek, 7 par spodni wyjściowych i  7 par spodni "normalnych", 7 koszul wyjściowych i 7 par koszul "normalnych", dwa garnitury, 7 krawatów, 2 płaszcze i od cholery innej garderoby... mam telewizor LCD, dobry sprzęt grający, mp3,mp4, dwa telefony z nieograniczoną ilością darmowych minut jeden prywatny drugi służbowy, rower, wiatrówkę, komplet snowboard, komplet GoPro, dużego kwiata i 4 świeczki, nową pralkę, służbowy samochód z pełnym bakiem paliwa, pełną lodówkę jedzenia i kiełbasę na ognisko, butelkę wina, butelkę wódki, butelkę whiskey i zgrzewkę wody mineralnej, mam drogie perfumy, słoneczny balkon, lojalnego przyjaciela, czerwony dywan, i białe kwiaty w łazience, importowane słodycze których nie jadam i nową patelnie... mam więcej niż potrzebuje i nie mam z kim się tym podzielić. Dziś zaczyna się weekend majowy jak pisałem wcześniej mam samochód, kibłachęę, wódkę, paliwo, pieniądze, czas, ochotę i dużo pomysłów co można zrobić ale kurwa mać nie mam z kim! to się nazywa samotność w najgorszym wydaniu. Chętnie jutro wsiadł bym w auto i pojechał gdzieś w pizdu nie ważne gdzie na pare dni może w Tatry, przytulił bym deszcz, spał w namiocie i zamoczył buty... chętnie bym się zgubił gdzieś w lesie bo jestem dość znudzony oczywistymi i przewidywalnymi zjawiskami... chętnie bym się wystraszył i zaryzykował wszystko! Naładowałem telefon ale nikt nie zadzwoni.

Hewlett Packard

Run, run, screaming at the sun
Couldn't a done better if I won it in the lottery
Run, run, faster than a gun
Gonna find my baby and I'm gonna have a family
Run, run till the running's done
Gonna play guitar and make money off her pottery
Fun, fun, underneath the sun
We're gonna have a baby and we're gonna raise it right

Gone, gone
Everything is gone
Maybe now I'll find someone I love and have a family
Dumb, dumb
Everyone was dumb
Slaving for a dollar in the name of nationality
Bomb, bomb, thank you for the bomb
You vaporize the idiots you send em to infinity
Run, run, till the running's done
I'm gonna find my baby and I'm gonna treat her right

Gone, gone
Everything is gone
Couldn't a done better if I won it in the lottery
Run, run, till the running's done
I'm gonna play guitar and make money off her pottery
Bomb, bomb, thank you for the bomb
You vaporize the idiots you send em to infinity
Run, run, screaming at the sun:
"I'm gonna have a family I'm gonna do it right

wtorek, 16 kwietnia 2013

Interpunkcja



Masz 10 zł a nie masz kiedy wydać, masz wino ale nie masz korkociągu, masz chęć ale nie masz kompana, masz napisy ale nie masz filmu, masz komputer ale bez internetu, masz portfel ale nie masz pieniędzy, masz Kobietę ale nie masz miłości, masz charyzmę ale nie masz mikrofonu, nie masz znajomych ale masz długi, masz wodę ale nie masz kwiatów, nie masz ciała ale masz jaja, nie masz cyców ale masz charakter, nie masz telewizora ale masz muzykę. Masz wszystko czego niema nikt i nic co mają wszyscy. Pierdol, pij, pal, ćpaj, graj w karty, kolekcjonuj mandaty i cudze emocje, śmiej się, milcz, krzycz gdy musisz, bij gdy trzeba, broń się zawsze. Żyj i zamknij ryj – powiedziałem do lustra myjąc zęby.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Stan umysłu

W "lany poniedziałek" obudziłem się o 4:03 po otwarciu oczu wpatrywałem się w monotonny sufit po czym wypowiedziałem słowa "dzisiaj nie pije". Minął trzeźwy tydzień i weekend który jeszcze nigdy nie trwał tak długo gdyż zdążyłem w sumie nastawić i rozwiesić 4 prania, dorobić klucze do piwnicy, odwiedzić krawca który tnie garnitur dla mnie, pożyczyć samochód pojechać na stacje zatankować i napić się kawy, zrobić duże zakupy w Kauflandzie i małe zakupy w Ikeii,  odebrałem rower z serwisu po czym zrobiłem nim prawie 20km, posprzątałem mieszkanie, zjadłem pyszny obiad, pograłem ze znajomymi w nudne skrable, poszedłem na siłownie, zmasturbowałem się, opierdoliłem brata,  opierdoliłem matkę i naładowałem telefon, posprzątałem piwnicę, wypisałem rachunek, zapłaciłem ZUS, wypowiedziałem umowę starego mieszkania, pozbierałem ze starego mieszkania resztę swoich gratów takich jak snowboard i pistolet, trochę poflirtowałem z dziewczyną na którą nigdy nie zwracałem uwagi, napisałem 3 maile, 5 smsów i wygadałem 30 min, zamiast cukru posoliłem koleżance kawę, 3 raz obejrzałem Atlas Chmur, posiedziałem trochę na trawie przy jeziorze, pozamiatałem mieszkanie, wypastowałem buty, wyprasowałem koszule, wyrzuciłem świąteczne ciasto, setny raz przesłuchałem ulubioną płytę muzyczną i rozmarzyłem się jak dziecko. Jeszcze tydzień temu w podobny weekend zdążyłem zaledwie wypić butelkę wody i zamówić pizze.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Exit

Masakra. Niedawno skończyłem 27 lat i jak sobie pomyślę, że to połowa mojego życia a ja nic jeszcze nie zrobiłem to aż odechciewa się wszystkiego. Bez sensu jest pracować, kłócić się, walczyć, stresować, spłacać raty... bez sensu jest mieć samochód, żonę i psa. Co może zaskoczyć człowieka którego ciężko zaskoczyć? to czego nie zna...jeszcze max 6 lat jeśli wytrzymam i ucieknę na koniec świata łapać oddech.

poniedziałek, 11 marca 2013

UFO



Czego potrzebujesz? 
Pieniędzy, sławy, wysokiego stanowiska w stabilnej firmie, nowych butów, seksu, wyręczenia, nowego samochodu, komplementów, zgrabnej sylwetki, wyremontowanej kuchni, miłości, przyjaciela, zegarka z dużą tarczą, kaloszy, oprawek do okularów, znajomości na bramce w klubie, kolegi piłkarza, umięśnionego brzucha, dużych piersi, prostego nosa, braku rozstępów na pośladkach, iPhona, wycieczki do Egiptu, zrozumienia, przytulenia, ciszy, wolności, pysznej kawy w sobotni poranek, chłopaka, własnego mieszkania, psa, aparatu fotograficznego, tuszu do rzęs, nowej koszuli, konsoli SONY, płyty muzycznej, dobrej książki, spaceru, aparatu na zęby, akceptacji na facebooku, dziewczyny która nie musi ale przynajmniej potrafi gotować, imprezy, złota, adrenaliny, samotności, rozrywki, plotkarskiego czasopisma, opiniotwórczej komunikacji, słońca, śniegu, snu, ruchu, ciepła, zimna, indywidualizmu, nowego Windows’a, niewolnika, kota, maszynki do golenia, jabłka, kwiatów na dzień kobiet, luksusu, skromności, niczego?

Jeśli nie potrzebujesz niczego z tej listy to jesteś z innego świata.

niedziela, 17 lutego 2013

Level



Męski wieczór. Siedzieliśmy w czwórkę przy butelce whiskey oglądając mecz NBA. Gdyby to nie przyjaciel mnie zaprosił to pewnie bym nie przyszedł. Nie lubię koszykówki, piłki nożnej, skoków narciarskich i wszystkich innych standardowych sportów uświadomiłem sobie to właśnie wczoraj gdy koledzy rozmawiali między sobą o technicznych ‘wsadach’ wymieniając nazwiska zawodników, trenerów i podniecając się punktacją.  Myślałem wtedy o tym, że w ogóle mnie to nie interesuje i doszedłem do pewnego wniosku dość egoistycznego. Przez cały wieczór wypowiedziałem może 5 zdań ponieważ gdy padło z moich ust podsumowanie „nie jaram się tym” jeden z kolegów zapytał „a co cię jara? Zarabianie pieniędzy?” po czym spojrzał na mojego przyjaciela wzrokiem niosącym treść którą znają tylko oni dwaj. Zrozumiałem.
Dziś na kacu obejrzałem stary film po którym zawsze czuję się sobą – Gladiator. Doszedłem do wniosku, że mężczyzna potrzebuje walki, rywalizacji czy to podczas wojny czy w trakcie igrzysk sportowych. Jeden z moich współlokatorów prawie nie wychodzi z pokoju gdyż cały czas gra na komputerze w jakieś gry (zdanie napisane po polsku „gra w gry” jest poprawne a jednak maślane nieprawdaż?) Wyrosłem już z gier komputerowych jednak z tego co pamiętam zawsze były to gry strategiczne w których uczyłem się stosować różne techniki zarządzania armią natomiast jeśli grałem w „strzelanki” to zawsze wybierałem postać snajpera który musi znaleźć dobre miejsce obserwacyjne i wykończyć przeciwnika z ukrycia kierując się sprytem a nie siłą. Dlaczego Gladiator jest jednym z moich ulubionych filmów? Przecież  jedyne co łączy bohatera ze mną to własne zasady, raczej jestem jednym z tych starców w białych togach którzy mają dwie twarze za dnia politycznie poprawni wieczorem zaś przy blasku świec wyłaniają się nie wiadomo skąd planując spisek i detronizację.
Mam trzech współlokatorów kupiliśmy sobie grę Monopol w którą zagraliśmy tylko kilka razy bo nie chcą już zemną grać. Jeśli jeszcze zastanawiasz się dlaczego nie chcą już zemną grać to kiepsko dedukujesz.  Myślę, że całe życie jest jak gra – jeśli nie zaakceptujesz na wstępie możliwej porażki to nie dość, że będzie ci smutno lub ogarnie cię złość bo nie potrafisz przegrywać to w dodatku niczego się nie nauczysz. Wygrana zawsze ma dwie strony medalu tą czarną stroną jest to iż im więcej zaczniesz się uczyć tym trudniej będzie cię zaskoczyć a więc przestaniesz czerpać z tego zdrową przyjemność bo niezdrowa przyjemność z wygranej jest zawsze niepokornie krótkoterminowa.
Doszedłem do wniosku, że nie potrafię nic napisać na tym blogu jeśli jestem trzeźwy. Pustka w głowie. Potrzebuje upojenia, odurzenia aby wyjść z samego siebie. Alkohol jest jednak moim impulsem który pozwala mi rozkodować siebie od środka… zastanawiam się dlaczego powiedział „a co cię jara? Zarabianie pieniędzy?” mam wrażenie, że wszyscy się interesują ile zarabiam i albo im to przeszkadza albo po prostu mają takie zdanie o mnie które wyraźnie wskazuje iż myślę tylko o pracy. Mój przyjaciel już trochę mnie zna i wie kiedy co powiedzieć lecz ja również go znam i wiem kiedy mówi do mnie coś czego nie mógł powiedział przed chwilą albo nie powie za chwile. Może poprzednie zdanie jest trochę zawiłe dla przeciętnego zjadacza chleba wiec napiszę to jednym słowem – polityka.
Dlaczego nie interesuję się sportem? I dlaczego wniosek do którego doszedłem jest egoistyczny? Ponieważ nie interesują mnie sprawy które interesują większość ludu i w cale nie z mojego wyboru ja po prostu już taki jestem. Zrozumiałem to tak dobitnie, że jeśli ktoś zapyta mnie czym się interesuje to albo nie powiem albo skłamie w dyplomatyczny sposób. Ludzie są masowi, bez wyrazu, często kopiują cudze pomysły, plotkują o czymś czego sami nie zrobili dlatego uważam, że egoista to człowiek który nie lubi złodziei.
Byłem wczoraj na imprezie- nuda, byłem ostatnio na dziwkach – nuda, oglądałem ostatnio świetny mecz NBA – nuda, Jeździłem ostatnio zajebistym samochodem – nuda, rozmawiałem ostatnio z wieloma pięknymi dziewczynami ale były nudne.

niedziela, 10 lutego 2013

Liść

Przyjaciel powiedział mi, że się pozytywnie zmieniłem choć nie wiem czy to był efekt upojenia alkoholowego czy naprawdę się zmieniłem bo sam nie czuje różnicy... dostaje sms'a od koleżanki który w treści zawierał zestawienie znaków "dobrze, że jesteś", na urodzinach znajomych pili moje zdrowie, w firmie odwróciłem wszystko bezkompromisowo o 180 stopni w niespełna miesiąc "licząc" gest uznania, współlokator powiedział, że szanuje mnie za to iż powiedziałem mu dlaczego nie przyjmę go do znajomych na popularnym portalu społecznościowym, podczas pierwszego spotkania stowarzyszenia również spotkałem się z pozytywnym odbiorem mojej wizji... trochę tego wszystkiego za dużo. Muszę się spoliczkować.

SACHS RoadShow 2013 from Humanista on Vimeo.



niedziela, 27 stycznia 2013

Dziw-ne?

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

sobota, 26 stycznia 2013

Nie interesujący

Postanowiłem zadzwonić do starego kumpla ze studiów którego niezwykle cenie za kreatywność i intelekt i umówiliśmy się na spotkanie a właściwie on zabrał mnie ze sobą na imprezę. Na początku zaproponował befor u jego koleżanki w mieszkaniu niedaleko mojego mieszkania a więc pod każdym względem pasowała mi ta inicjatywa. Wchodzę do zajebistego mieszkania które było wyposażone w takie kąski jak segmentowa Yamha a takiego sprzętu nie oddaje się z wynajmowanym mieszkaniem więc na pierwszy rzut oka zapachniało bogactwem. W mieszkaniu było już kilka osób a mianowicie cztery piękne dziewczyny które chciałyby być już kobietami i myślą, że tego nie widać...Jeśli jakiś facet ma inny gust to w tych czterech laskach można było znaleźć każdy typ urody jak się później okazało dwie z nich są stewardesami a jak wiadomo to zawsze są piękne dziewczyny z oralnie zmiękczoną angielszczyzną. Jeśli ktoś zarzuci mi, że jestem nie skromy to znaczy, że nigdy nie poznał stewardesy. Impreza była szybka ponieważ o 5 rano dziewczyny miały samolot gdzieś na koniec świata a podkreślając to w rozmowie chciały po prostu zaznaczyć teren i pokazać nowoprzybyłemu osobnikowi w mojej osobie, że one są inne niż ta banda dziewuch sprzedających ciuchy w Zarze, roznoszących pizze lub sprzedających garnki lub pościel emerytom przez telefon.
Psychologia społeczna to bardzo ciekawa dziedzina. Później do naszego grona doszło jeszcze dwóch kolegów którzy byli poczciwymi szczonami ale brakowało mi w nich tego męskiego charakteru zimnego skurwysyna no bo gdyby dziewczyna chciała misia to kupiła by sobie go w Smyku a może się mylę? No cóż. Najdziwniejsze jest to iż przez te dwie godziny popijawki zamieniłem ze wszystkimi osobami zgromadzonymi kilka zdań. Na każe moje inicjujące zapytanie lub wywód otrzymywałem trzyliterowe odpowiedzi w formie zamkniętej. Jestem dobrym obserwatorem i zauważyłem iż przez nawet 5 sekund nikt na mnie nie spojrzał a chłopaki którzy doszli mimo iż siedzieli obok mnie jak polewali wódkę nie pomyśleli lub nie chcieli pomyśleć, że wypada mi też polać skoro siedzimy w jednym pomieszczeniu które jest intymne bo jest mieszkaniem a nie PUBem lub przynajmniej zapytać czy coś pije. Nie byłem brudny na czole, nie byłem wulgarny i niegrzeczny,  nie miałem brudnych butów i piachu za paznokciami... byłem ubrany zajebiście jak milion dolarów czuć odemnie perfumy za ćwierć tysiąca i śmiem twierdzić iż nie jestem nudnym, nie elokwentnym kretynem z którym ewidentnie nie da się prowadzić konwersacji więc pytanie brzmi - o co chodzi? dlaczego zostałem tak odrzucony na wstępie? Może dziewczyny stwierdziły, że są tak zajebiste i mają tak dobrze płatną pracę, że ktoś taki jak ja na pewno jest gorszej kategorii lub znajomych dobierają sobie z okładki czasopism które wymanipulowały charakter. Nie wiem. Chłopaki tak jak pisałem wcześniej poczciwe chłopy ale bez męskiego pierwiastka wręcz ujął bym ich jako przeźroczyste penisy. No i teraz tak skoro takie wyrafinowane pindy mają takich 'michałów' za kumpli to jaki ja muszę dawać sygnał o sobie na pierwszy rzut oka skoro nikt z tego grona nie chce zemną prowadzić konwersacji? Nie wydedukowałem jeszcze do końca czym mogło być to spowodowane. Wyszliśmy z mieszkania na imprezę do lokalu o nazwie Opcja. W klubie była wuchta wiary i zacząłem się zastanawiać czy może rozdają coś za darmo w tym miejscu, że tyle świń się zleciało no ale jak później się okazało - zajebista muzyka, żywe instrumenty połączone z nowoczesnym brzmieniem wygenerowały 200 000 V atmosfery przez co było zacnie. Dziewoje zamiast wystawić się łowy przystojnych mężczyzn ciągnęły się za chłopakami jak sperma po policzkach nie odstępując ich prawie na krok. Co zrobiłem ze sobą? okazało się, że DJ to mój kumpel z którym nagraliśmy dwie płyty kilka lat temu następnie spotkałem starego kumpla który zawsze pachnie kokainą i bezczelnie pozytywnym humorem wiec mówiąc krótko znalazłem sobie ciekawszą 'opcję'. Zawsze w takich chwilach mam nienawiść do swojego portfela ponieważ karta kredytowa jest jak kobieta - nie opłaca się gdy się zakochasz. Morał? zawsze bądź sobą, rób to co chcesz, bądź szczerym charakterem i nie uśmiechaj się w ciemnym lesie.

PS. dziś mam ochotę na dziki seks bez zobowiązań niczym stewardesa mam ochotę coś przelecieć bez pierdolenia o miłości i wdawaniu się w dłuższe dyskusje. Ciekawe jak będzie miała na imię. Tak, to prawda jestem autentyczny i pewny siebie jak sprzęgło w Ferrari zajebane w Berlinie.
Najlepsze Blogi