niedziela, 7 kwietnia 2013

Stan umysłu

W "lany poniedziałek" obudziłem się o 4:03 po otwarciu oczu wpatrywałem się w monotonny sufit po czym wypowiedziałem słowa "dzisiaj nie pije". Minął trzeźwy tydzień i weekend który jeszcze nigdy nie trwał tak długo gdyż zdążyłem w sumie nastawić i rozwiesić 4 prania, dorobić klucze do piwnicy, odwiedzić krawca który tnie garnitur dla mnie, pożyczyć samochód pojechać na stacje zatankować i napić się kawy, zrobić duże zakupy w Kauflandzie i małe zakupy w Ikeii,  odebrałem rower z serwisu po czym zrobiłem nim prawie 20km, posprzątałem mieszkanie, zjadłem pyszny obiad, pograłem ze znajomymi w nudne skrable, poszedłem na siłownie, zmasturbowałem się, opierdoliłem brata,  opierdoliłem matkę i naładowałem telefon, posprzątałem piwnicę, wypisałem rachunek, zapłaciłem ZUS, wypowiedziałem umowę starego mieszkania, pozbierałem ze starego mieszkania resztę swoich gratów takich jak snowboard i pistolet, trochę poflirtowałem z dziewczyną na którą nigdy nie zwracałem uwagi, napisałem 3 maile, 5 smsów i wygadałem 30 min, zamiast cukru posoliłem koleżance kawę, 3 raz obejrzałem Atlas Chmur, posiedziałem trochę na trawie przy jeziorze, pozamiatałem mieszkanie, wypastowałem buty, wyprasowałem koszule, wyrzuciłem świąteczne ciasto, setny raz przesłuchałem ulubioną płytę muzyczną i rozmarzyłem się jak dziecko. Jeszcze tydzień temu w podobny weekend zdążyłem zaledwie wypić butelkę wody i zamówić pizze.

3 komentarze:

  1. jeśli dalej tak pójdzie, to za dwa, dasz radę jeszcze haratnąć w gałę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to można pożytecznie wykorzystać czas jak się chce...:)

    Lubię czytać Twoją codzienność.

    OdpowiedzUsuń

Najlepsze Blogi