niedziela, 6 maja 2012

Deszcz

Budzę się, otwieram oczy z nadzieją, że bezwarunkowego uśmiechu doda mi słońce. Pada deszcz, deszcz soczysty a półprzeźroczysta czerń przeplatana gradientem patrzy na mnie z góry.
Dziś od rana nauczyłem się kolejnego skrawka siebie, wypchnąłem na wierz kolejną dla mnie ważną prawdę. Słońce jest piękne, dodaje koloru, ochoty do życia jak to w naturze bywa, słońce kojarzy się z wakacjami, ciepłem, chwilą zapomnienia, relaksem, potrafi być ostre i palące otwiera nam oczy po czym zasypia znudzone całodniowym zawistnym widokiem. Słońce jest nudne ale deszcz to co innego. Deszcz w przeciwieństwie do słońca jest naładowany emocjami, czasami jest wściekły wywołuje burze i sprowadza niszczycielskie pieruny. Deszcz jest z nami zawsze w zimie otula nas płatkami śniegu lub bije gradem, wiosną nadaje życie, jesienią zmywa brud powagi a latem nikt go nie szanuje mimo szczerego dotyku. Deszcz latem pijąc wino na polanie, ucieczka przed deszczem zawsze kończy się śmiechem, krople deszczu spływające z naszych ust, brwi, płatków ucha, brody... włosy ułożone naturalnym prysznicem, cudowne powietrze, cisza, chwila refleksji, strach.

W marcu zeszłego roku po całym dniu myślenia w pracy nad czymś co nie miało sensu zmęczony psychicznie udałem się do domu a gdy zapadł zmierzch miałem tylko jedno pragnienie - upić się. Wyszedłem z mieszkania kupić Lubelską Cytrynówkę wracając ze sklepu nagle zaczął padać deszcz, było ciemno, cicho, pusto zatrzymałem się w miejscu. Stałem na środku ulicy wyprostowany patrząc sobie pod nogi. Deszcz zmywał pogardę z mojego ciała, umył mi głowę i zgasił papierosa. Stałem godzinę pijąc z butelki słodki alkohol będąc przedmiotem zainteresowania gapiów.
Nie wstydzę się być zmęczony, nie wstydzę się szczerości, emocji które są w każdym z nas, nie wstydzę się być człowiekiem wstydzę się kłamać i być samemu ze sobą.

Zwróciłem uwagę, że ostatnio dużo wspominam być może to jest ta chwila refleksji której potrzebowałem. Zatrzymać czas, wyjść z siebie i spojrzeć obiektywnie oglądając i słuchając się dokładnie. Czego pragnę? czego mi brak? którędy? gdzie? jak? z kim? kiedy? po co? w jakim celu?
Jestem wolny, pracuje na własny rachunek, śpię do której chce, kończę pracę kiedy chce... straciłem sens. Byłem szczęśliwszy gdy nie miałem czasu, cały czas byłem czymś zajęty bo wiele się działo i miałem do wszystkiego więcej zapału i energii. Byłem szczęśliwy gdy miałem dziewczynę i przyjaciela w pobliżu bo przy nim jeszcze wierze w ludzi. Uśmiechałem się częściej, lepiej się czułem, miałem więcej pragnień niż możliwości ale byłem szczęśliwy.
Małymi krokami schodzę na ziemie z nieba które sam sobie namalowałem akwarelami a deszcz oczyścił mi wyimaginowane płótno którego los nie zaimpregnował.

Naprawdę.

8 komentarzy:

Najlepsze Blogi