piątek, 28 września 2012

Serce czy rozum


Ojciec, zwany Jarkiem który wychował się na bagnistej Kujawskiej wsi i matka Stasia pochodząca ze wsi w dawnym woj. Kieleckim obecnym Świętokrzyskim… Ojciec został „oddany” i wychowała go jakaś starsza kobieta z zawodu murarz wyjechał do szkoły do Poznania, matka pochodzi z wielodzietnej rodziny wyjechała do szkoły do Poznania i wstąpiła do klasztoru. Pewnego razu gdy on miał 18 lat a ona 22 jakimś cudem się poznali i majstrowali sobie nad Wartą w trawie bobasa…
…dali mi na imię Emanuel od zawsze słyszę, że bardzo „oryginalnie” i tak się zastanawiam co by powiedzieli gdybym im powiedział, że to znaczy „Bóg z nami” bo matka była zakonnicą X|

Babcie od strony ojca poznałem 20 lat temu, mieszka od zawsze w Poznaniu ale mimo iż to jest to samo miasto w którym się urodziłem, wychowałem nigdy jej nie odwiedziłem wiedząc iż oddała mojego ojca. Dziadka od strony ojca poznałem w wieku 15 lat na krótko przed jego śmiercią. Inaczej sprawa się ma od strony matki. Często jeździliśmy w Kieleckie tam budowałem sobie domek na drzewie, zbierałem jagody i uczyłem się rozpoznawać grzyby, tam ganiałem kury i strzelałem z procy do gęsi którą zrobiłem z gałęzi, tam poznałem zapach akacji, bzu i skoszonego siana, tam biegałem po górach i łapałem świetliki do słoika i ukąsiła mnie pszczoła. Moja matka ma dziesięcioro rodzeństwa, każdy z nich po ślubie i po dwójce dzieci czyli w sumie z dziadkami famuła 42 osobowa.  Kiedyś gdy byłem młodym chłopczykiem bardzo lubiłem jeździć na wakacje do babci i dziadka bo wszyscy kuzyni  i kuzynki mieszkają w promieniu 12 km. W dziesiątkę bawiliśmy się w podchody po górach, lasach, łąkach i zamkach, zabawy w chowanego które trwały kilka godzin… dziś to ludzie w granicach 30 lat bez pomysłu na siebie którzy w ramach rozrywki produkują sobie dzieci.
Nikt już nie pamięta o dziadku i babci mimo, że mieszkają wszyscy tak blisko tylko ja i moi rodzice w Poznaniu i Niemczech jednocześnie. Dziadek zawsze opowiadał śmieszne choć zboczone kawały, babcia pamiętam, że mnie ganiała po podwórku z mokrą ścierą bo się psociłem choć nigdy mnie nie złapała mimo złości to zawsze dała mi jakieś słodycze i kieszonkowe na loda.  Bardzo ich lubiłem i oni mnie też. Dziś jestem już ponad ćwierć wiecznym szczonem i nie mam czasu jechać z Poznania 365 km w Świętokrzyskie w odwiedziny lub 1200 z Niemiec w których obecnie przebywam.

W sierpniu moi rodzice w ramach urlopu pojechali odwiedzić babcię i dziadka. Babcia ma zaawansowanego Parkinsona i nie przeniesie szklanki z herbatą ale jeszcze jest „Fit” dziadek mimo 82 lat jest naprawdę sprawny choć cierpi na depresję. Depresja w jego przypadku dotyczy lęku samotności, nie lubi razem z babcią zostawać sam. Dziadka depresja objawia się w taki sposób, że gdy przyjedzie moja mama zostanie na parę dni jest wszystko dobrze ale w dniu wyjazdu dziadek słabnie, duszności, przewraca się etc.
Mają tyle dzieci, tyle wnucząt mieszkających w promieniu 12 km a odwiedza ich przeważnie moja matka która mieszka albo 365 albo 1200 km dalej w zależności w którym domu przebywa. Rodzice opowiadali niedawno, że dziadek się żalił, że nie może zostawić babci samej w domu a on już nie ma siły iść 2km pod górę do sklepu i musi się prosić z łaską, żeby któryś z synów lub córek zawieźli go do sklepu i do apteki w której wydaje 80% renty i w dodatku jeszcze misi oddawać za paliwo!

Nie ukrywam iż wkurwiłem się bardzo. Cały czas toczą się w mojej rodzinie od strony matki jakieś spory o spadek itp. I panuje chciwość, zawiść i mentalnie przykra atmosfera… mają się za pępek świata do tego stopnia iż ostatnio nawet wysłuchałem wywiadu od wujka, że ma coś takiego jak klimatyzacja w samochodzie i mam szczelnie pozamykać okna bo nie zadziała a zamek w drzwiach jest centralnie zamykany!
Oni nie widzą ludzi, cech charakteru, kultury, dobrego serca w krewnym człowieku, nie uśmiechają się do siebie, nie dbają o relację z dziadkiem i babcią tylko mają im za złe to, że moja matka dostała 70% sama o oni w 9kte 30% gruntów w spadku itp.

Tak mnie to wkurwia, że przekonałem moją matę aby pojechała do dziadka i powiedziała iż wszystkiego się zrzeka i nie chce nic poza ciszą, spokojem i ciepłem dla rodziców.

A ja? A ja znalazłem w Internecie iż 20 km od domu moich dziadków jest miejscowość w której jest postój taksówek, zdobyłem numer zadzwoniłem i dogadałem się z kierowcą iż co miesiąc dostanie ode mnie przelew bankowy w wysokości  200 zł (150 zakupy, 50 usługa)i będzie robił zakupy w markecie na podstawie listy którą sporządzę dzwoniąc do dziadka i pytając go na co ma ochotę.

Dziś pierwszy raz dowiózł do babci i dziadka zakupy na podstawie listy produktów którą sam sporządziłem bo chciałem im zrobić niespodziankę.
Dziadek na początku był z zdziwiony, że pod dom przyjechała taksówka które tam nie występują 20 km wiozła zakupy które już są zapłacone od wnuczka który zamówił je będąc 1200 km dalej a kilkanaście członków rodziny mieszkających w promieniu 12 km żąda zwrotu kosztów paliwa gdy podwiozą starego dziadka 2km do sklepu.

W skład produktów wchodziły wędliny, pieczywo, nabiał, słodycze, owoce, warzywa, koniak który dziadek lubi i oczywiście bukiet kwiatów dla babci.

Myślę, że możecie sobie razem zemną wyobrażać uśmiech i radość mojego dziadka i babci i tym samym możecie razem zemną wyobrażać prawdopodobne przeciwieństwo mimiczne i emocjonalne moich kuzynów, kuzynek, ciotek i wujków.




11 komentarzy:

  1. Babcia z kieleckiego...hmm, też Ją mam :) serce i rozum!

    OdpowiedzUsuń
  2. egoista może mieć serce i rozum?

    OdpowiedzUsuń
  3. rozum dał Ci narzędzie a serce drogę... powyżej jest JA, gdyż naprawdę mam jedyną mi znaną w życiu taką osobę w systemie rodziny... pochwalony! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, rozumiem ;) zastanawiam się teraz jak to jest dać się poznać komuś w 100% i cieszyć się jego zrozumieniem - czy to jest miłość? hmm

      Usuń
  4. miłość? tolerancja? szacunek? wiara? też się zastanawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. czasami tolerujemy rzeczy które nas nie dotyczą, czasami szanujemy wojennych weteranów nie znając ich w ogóle, czasami wierzymy w coś co nigdy się nie wydarzy a więc moim zdaniem chyba właśnie- miłość. Czy można się zakochać w humaniście dzisiaj? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. We wszystkim pokładam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń

Najlepsze Blogi