poniedziałek, 10 września 2012

Przystanek

Miałem napisać kolejna cześć relacji z pobytu w Maroko potem jeszcze chciałem coś napisać o tym jak medytowałem z buddystą którego poznałem w Walencji i o tym jak ubiłem Jasiem Sobieskim Amerykanina w Marsylii i o tym jak w Paryżu z chłopakami z Algierii zrobiliśmy show pod wieżą E... o tym jak poznałem trzy dziewczyny ze Słowacji i chłopaka który zgubił paszport z Bazyli o tym jak zaczepiała mnie nocą czarnoskóra dziwka z Ugandy i koleżance z Australii która wyciągała mnie na jakiś festiwal muzyczny ale skończyło się inaczej...

Doszedłem do wniosku, że 3 tygodnie mojej podróży po Europie zachodniej i skrawku Afryki przeżyłem w dość specyficzny sposób. Jeśli byłaś/byłeś kiedyś w Hiszpanii to ja byłem w innej Hiszpanii, jeśli we Francji to ja tym bardziej w innej Francji i w innym Maroko. Starałem się uciekać od turystów, nie było basenów, restauracji, autobusów z otwartym dachem do robienia zdjęć, nie stałem w kolejkach żeby wejść gdzieś na 3 minuty i poprosić aby ktoś mi zrobił zdjęcie, nie było all inclusive raczej supermarket i bułka z brzoskwinią zapita wodą z ulicznej studzienki. Nie miałem ręcznika więc wycierałem się prześcieradłem, szczoteczkę do zębów i mydło ukradłem z hostelu a skarpety i bieliznę prałem w zlewie...

Uświadomiłem sobie, że te trzy tygodnie spędziłem pod wpływem przebudzonych wrodzonych instynktów które pomagały mi każdego dnia. Gdzie może być woda w górach w Hiszpanii albo jak zabłądziłem na pustyni słońce wyznaczyło mi wschód zachód północ i południe etc. Większość moich zachować była odruchem bezwarunkowym gdyż nie miałem specjalnie czasu na myślenie - musiałem szybko działać. Zachodnia Europa jest prosta i raczej tam czerpałem przyjemność z ludzi których poznawałem lecz moim celem było przez Włochy, Francję, Hiszpanię dostać się do Maroka. Maroko jest dzikie społecznie, komunikacyjnie, nieokrzesane, brudne, głośne i zaczepne dlatego czułem się tam jak nie ja i może dlatego czułem się dobrze.

Od kilku lat błądzę gdzieś myślami w głowie, szukam sensu, odpowiedzi na różne pytania analizuje, przetwarzam, interpretuje, słucham i ostatecznie krzyczę aż w końcu udało mi się wyłączyć mózg i zabłądzić ciałem.
Gdy ktoś pyta mnie jak było rodzina, przyjaciel dosłownie nie wiem co mam powiedzieć - tego nie da się opisać. To jest tak moje i intymne, że aż pierwszy raz w życiu czuje potrzebę zamilczeć.

Wróciłem z większymi płucami które nabrały oddechu z jeszcze większym dystansem umysłem otwartym na wszechświat. Poznałem w Hiszpanii kogoś takiego jak ja i trochę się uspokoiłem, że nie jestem sam na tym świecie.

Przymrużyłem oczy, wytężyłem słuch, wyczucia nabrał dotyk, prawdę mówi węch i zamknąłem usta.

W poprzednich wpisach można znaleźć zdjęcia z Wenecji i Barcelony a teraz zamieszczam zdjęcia z Maroko. Niestety straciłem wszystkie zdjęcia z Francji ale jestem na etapie montowania filmu nad którym będę pracował jeszcze lekko z dwa miesiące lecz mogę już zapowiedzieć nieskromnie iż będzie świetny :)

Maroko

1 komentarz:

  1. przystopował słowa, żeby mówić milczeniem, obrazem i dźwiękiem. Dla mnie idealnie.

    OdpowiedzUsuń

Najlepsze Blogi