piątek, 15 lipca 2011

Na start

Z lotniska odebrał mnie ojciec po czym po dwu godzinnej jeździe dojechaliśmy do mieszkania w którym mój pies, AKA Czarek prawie zwariował z radości cyklicznie skacząc mi na genitalia… chciałbym aby kiedyś ktoś rasy ludzkiej, płci żeńskiej cieszył się tak na mój widok gdy wracam do dom, no może bez tego skakania po genitaliach ;) Oficjalnie przejąłem pokój mojego brata z którym się minąłem gdyż poleciał do Polski i będzie od września chodził do Liceum. Mam wygodne wielkie łoże, w końcu prysznic z ciepłą wodą, lodówka pełna jedzenia, trawka za oknem, rzeczka, lasek etc. Pierwszy dzień spędziłem na przyzwyczajaniu się do tego, że dzień jest dłuższy, jest trochę cieplej, powietrze inaczej pachnie i ogólnie wszyscy się uśmiechają słodko aż do przesady… od środy już zacząłem pracować – pobudka 5:00, toaleta, szybka czarna mocna kawa, znowu toaleta, ubieram uniform z zainstalowanym ołówkiem i calówką w prawej nogawce poczym o 5:45 wsiadam do samochodu którym jadę 6 km aby od 6:00 zacząć pracę już na pełnych obrotach. Obecnie remontuje skromne stu dwudziesto metrowe mieszkanie jakiemuś człowiekowi imieniem Denis którego żona wyrzuciła ze wspólnego życia i dała dwa tygodnie na wyprowadzkę… o 14:00 jest pyszny lunch i co się z tym łączy ok. 15 min przerwy. W ciągu całego dnia Denis a właściwie jego babcia przynosi mi kawę i za słodkie czekoladki ale obiecałem sobie, że ich już nie dotkanę. O godzinie 18:00 kończę pracę wracam do domu zmęczony tak, że nie mam siły rozmawiać. Dziś trzeci dzień tego szoku dla mojego zasiedziałego przed służbowym biurkiem ciała, jutro i w niedzielę też do pracy z tym, że wyjątkowo po 10 a nie 12 godzin. Ogólnie rzecz biorąc jest lepiej niż się spodziewałem, dużo się uczę, dużo nowości, dużo przyswajam nowych słów po niemiecku, sytuacyjnie rozumiem co do mnie mówią a nawet otwieram już usta składając proste zdania. Pomijam fakt, że wszystko mnie boli jak cholera a najbardziej nadgarstki bo wkręciłem wczoraj 485 śrub w sufit choć stopy też są do wymiany gdyż dziś biegając po drabinie zrobiłem chyba z 5 kilometrów. Najbardziej szokujące jest to, że jak do tej pory zarobiłem więcej pieniędzy niż wynosi minimalna krajowa w kochanej Polsce! Od tej pracy pewnie będę miał garba ale jak to się mówi lepiej mieć garba na plecach niż na garba na mózgu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najlepsze Blogi