niedziela, 28 sierpnia 2011
Smak kawy, zapach przygody
W niedalekiej przeszłości gdy opróżniłem filiżankę dobrej kawy w jeden z poranków części tygodnia zwanej weekendem i miałem ochotę posłodzić ten czarny, arabski smak wsiadałem w służbowy samochód zmierzając na wschód do Torunia zatopić usta w popularnym przysmaku zwanym piernikiem. Czasami gdy piątek był zaprogramowany alkoholowo w weekend kawa smakowała dopiero koło południa lub też była zastępowana zimną dawką synonimu kofeiny a mianowicie Coca Colą wówczas zamiast porannych słodkości wypadało zjeść treściwy lunch tak więc wsiadałem w służbowy samochód zmierzając na północ ku plaży prowadzony przez woń jodu w celu przekąszenia świeżego dorsza. Dziś kawa również nie smakuje mi z rana dlatego użyłem synonimu wyżej opisanego, planuje szybki zimny prysznic a następnie wsiądę do służbowego samochodu i udam się na zachód jeszcze nie wiem gdzie dokładnie pomyślę o tym jak już będę na autostradzie może Kolonia może Luksemburg może Amsterdam albo Bruksela…?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz