wtorek, 24 lipca 2012

Pani Potrzeba

Przez ostatnie 6 dni wypiłem 4,2 litra whisky z 'kolegą' (niby jest moim ojcem) i doszedłem do kolejnego wniosku, że mimo iż jestem mężczyzną i mam ochotę na sex prawie zawsze to na 'kacu' (co to jest kac? chyba ból głowy, słabość i wymioty ? nie znam tego uczucia)... na kacu mam taką ochotę, że to jest masakra jakaś! normalnie chodzę z zaciągniętym ręcznym całą dobę a myśli mam językiem między udami. Nie potrafię nawet dobrze zaparzyć kawy przez to ciśnienie jak Karcher w penisie. Dawno już nie uprawiałem seksu ALE - mam tu taką sąsiadkę mieszka drzwi na przeciwko w klatce schodowej czyli jakieś dwa metry i... ;) ... nie jest ani ładna ani brzydka, po prostu taka zwykła szara, chodząca w nie markowych łachach, szara szatynka w nie stylizowanych włosach i bez makijażu... jeździ starym zardzewiałym gruchotem na tle BMW i Porsche sąsiadów z piętra wyżej... mieszka sama, często gdy wychodzę z psem na spacer widzę jak pali papierosy w oknie (przecież ciśnienie sprawia iż cały dym tytoniowy ląduje w mieszkaniu paląc w oknie! chyba, że trzyma się papierosa przy górnej ramie bo przecież ciepłe powietrze jest lżejsze i ucieka na górę a trzymając papierosa na dole różnica ciśnień i chłodniejsze powietrze z zewnątrz wtłoczy dym papierosa do mieszkania więc jaki jest sens palenia w oknie bez znajomości fizyki????) no chuj może i nie wie o tym (żałuje, że ja to wiem bo byłbym szczęśliwszy). Uśmiecha się do mnie, jakieś tam kokieteryjne babskie pierdy odstawia więc w ułamku sekundy stwierdziłem iż postaram się ją 'zrobić'. Problemem może być w jakimś stopniu język niemiecki którego no nie czarujmy się nie znam perfekt ale jak w każdej dziedzinie życia 'radzę sobie sprawnie'. Mam misję - przelecieć sąsiadkę.
Potrzebuje seksu bardziej niż wody - chyba jestem uzależniony od zmysłów, instynktów i zapachów świata. Ciekawe jak pachnie i jak ma na imię.

piątek, 20 lipca 2012

Marchewki.

Cywilizacja to dożywotnie wiezienie dbające o Public Relations. Ludzie hodują zwierzęta typu drób, wołowina, wieprzowina, ludzie uprawiają ziemię... a inni ludzie uprawiają ludzi. Kultura (łać. cultura - uprawa) jest bodźcem rozwoju gospodarczego a co się z tym łączy również cywilizacji lecz w każdym stadzie musi znaleźć się "wyrzutek" który wyznaję tylko jedno pole uprawne - cultura animi (uprawa umysłu).

Każde stworzenie które żyje na tym świecie należy do ekosystemu i nie powinno to podlegać dalszym dywagacją. Kot zjada kanarka a kanarek zjada muchy, sępy podobnie jak muchy 'z zieloną dupą' jedzą padlinę np. lwa który za życia poluje na gazele które wpierdalają z kolwii trawkę i inne dobrodziejstwa... czy więcej dziecinnych porównań dla wytłumaczenia rangi sprawy jest koniecznym zabiegiem czy mogę sobie darować?
Pytanie za przysłowiowe '+100 do zajebistości' - kto zjada człowieka?

Ludzie pchają się do cywilizacji do luksusu, ze wsi do miast, do wody w kranie zamiast studni i kibla zamiast wychodka za stodołą z ciepła od kominka do wrzącej wody z żeliwnych żebrowych kaloryferach zamontowanych w betonowych, masowych trumnach z czasów Gierka... do przepychu i lansu, do sklepów z modnymi markowymi łachami a przecież jak twierdzi Coco Chanel - Moda to to, co wychodzi z mody.

Jeśli w cyklu 24h na dobę więcej czasu spędzamy w pracy po której raczej nie bardzo mamy energię na cokolwiek poza odpoczynkiem jak na niewolnika, woła, parobka przystało to zastanawiam się jaka to różnica czy ja do tej pracy dojadę 20 letnim zardzewiałym Fordem Fiestą, rowerem, pieszo, tramwajem czy nowym kabrioletem marki Mercedes za 145 000 PLN ? Przecież liczy się cel prawda? cel czyli dotrzeć na miejsce... a nie przepraszam dzisiaj liczy się lans, parcie na cudze jeszcze bardziej przerośnięte ego. Zapoznałem się kilka miesięcy temu z książką OSHO na temat ego którą gorąco polecam i doszedłem do wniosku, że ludzie mają tylko jeden cel - dopierdolić drugiemu człowiekowi. Jesteśmy otoczeni zazdrosną ludzką plagą która przykryła ziemie, plagą która niszczy faunę i florę, jesteśmy plagą która zjada umysły kanibali, jesteśmy najmądrzejsi, najsilniejsi, najpiękniejsi, najlepsi a gdy gdyby tak zakręcić wodę w kranie i wyłączyć prąd to 95% ludzkości wymarła by śmiercią nienaturalną. Kto dziś potrafi instynktownie poszukiwać wody, upolować coś do jedzenia i przeżyć noc w dziczy? nieliczni. Człowiek jest taką bestią, że nawet w ramach postępu cywilizacji oddalił się od swojej natury. Nadwaga? czy murzyni zapierdalający kilometry za wodą albo Azjaci z kormoranami na połowach cierpią na otyłość? Bieganie to pierwszy z naturalnych ludzkich odruchów. Cukrzyca, nadwaga, rak, grypa, okulary, aparaty słuchowe, skolioza to wszystko sami sobie zgotowaliśmy.
Kiedyś MODA/PIĘKNE były Rubensowskie kształty a dziś powstała anoreksja, bulimia... obojczyki ponad piersi i wmowa "jestem za gruba"... Kiedyś grube było piękne i żyjące w dostatku dziś grube jest obleśne i biedne psychicznie. W czasach kolonialnych za piękne uważano kobiety o bladej cerze które pudrowały się namiętnie odczynem z wapna, biała cera czyli cera ludzi zamożnych zaliczających się do arystokracji musiała się wyróżniać na tle cery ciemnej, roboczo spalonej słońcem czy wręcz niewolniczej zaimportowanej z afryki a dziś? Solarium byle wyglądać jak Rihanna czy inna POPularna pizda z TV.

Demokracja, Komunizm czy inny ustrój polityczny jest farmą ludzi. Cywilizacja jest oddaleniem się od tego do czego zostaliśmy stworzeni. Czym jest kryzys banków, BMW, Porsche, willa z basenem i bety od Prady jeśli nie masz co zjeść?
Stres jest nie naturalny, małżeństwo jest nie naturalne, praca jest nienaturalna, pieniądze są nienaturalne... Sens mają tylko dwie rzeczy - wydalanie moczu oraz pożywiania się (bo musisz). Jeśli ktoś w naturze wkurwi jaguara, niedźwiedzia, krokodyla czy innego zwierza to czy ten zwierz nakrzyczy i wyzwie od kutasów i pójdzie do sądu czy po prostu zabije wroga? rywalizacja i walka o przeżycie jest naturalna, sex z pożądania też - jeśli jakieś dziewczęęęęę paraduje eksponując swoje ciało w wargach z botoksu, rzęsami z paproci, na obcasie niczym klacz w podkowie no to wybacz bejbe ale nie chce wiedzieć czy jesteś sympatyczna, mądra, oczytana i czy w ogóle masz jakieś imię tylko chonotamzawinkieldziwkoissijmirabarbar.

Zatracamy się. Wierzymy telewizji która odwraca naszą uwagę i kreuje nasz światopogląd, ścigamy się sami ze sobą, jesteśmy maszynami, robotnikami w świecie w którym i tak rządzi sztuka królewska czyli Masoneria. Cywilizacja uprawia nas i zjada od środka jak my kurczaki. Człowiek nie jest już człowiekiem. Kobieta ma jaja, a facet to cipa na tym przykładzie już można stwierdzić, że coś się pojebało w głowach do cholery. Pracujesz na emeryturę do której "Oni" mają nadzieję, że nie dożyjesz, płacisz podatek od psa (od psa kurwa?!) od gówna, od wody, od powietrza... od wszystkiego, okradają nas! ale z czego? z pieniędzy?! co to są pieniądze kto mi to wytłumaczy i gdzie one rosną?
Alkohol po 18 roku życia, papierosy też, narkotyki, dziwki ZAKAZANE w ogóle wszystko co przyjemne jest zakazane, parkowanie w mieście nie na parkingu tylko tam gdzie jest za darmo - ZAKAZANE, zabić kogoś kto zagraża naszemu bezpieczeństwu lub nas drażni - ZAKAZANE, kraść - ZAKAZANE no ale przecież gdyby ludzie nie musieli kraść i żebrać to by nie kradli prawda? Muzyka! puszczają te idiotyczne hity w radiu kierowane dla mas. Jeśli trochę się wyróżniasz na tle tej rzeźni, masz inny pogląd, wyobraźnie, jesteś artystką, oryginalna, ZAinteligentny/tna to nie masz już szans! zjedzą cię, pozwą o ego, zarozumiałość, dziwactwo, przybiją ci 30 lat spłacania kredytu, alimenty i koniec z wyskokami bowiem w ICH ogródku mogą rosnąć tylko proste marchewki.

niedziela, 15 lipca 2012

Trip

Postanowiłem zorganizować sobie prawie trzytygodniowy trip po europie zachodniej i skrawek afryki północno zachodniej. W ramach głodu przygody wszystko na własną rękę bez żadnych biur turystycznych, przewodników, rezydentów bez all inclusive, bez basenów etc.
Z kim? Sam. Bez bagażu tylko podręczne 10kg + kamera.

6.08 - samolot z Dortmund do Poznania gdzie odwiedzę przyjaciela, wypijemy wódkę i może wyciągnę go na jakieś dupy... wróć.
8.08 - Godzina 7:00 pociąg do Wrocławia skąd wieczorem wsiadam do samolotu do Wenecji we Włoszech w których spędzę dwa dni w jakimś tanim hostelu.
10.08 - Samolot do Barcelony w Hiszpanii w której spędzę trzy dni jeszcze nie wiem gdzie będę spał może znajdę coś na miejscu albo na plaży sam nie wiem.
13.08 - Z Barcelony jakimś lokalnym środkiem lokomocji będę musiał dostać się na lotnisko w Gironie oddalone o ok. 130 km skąd lecę do Marrakeszu w Maroko. Tu znalazłem jakiś hostel za 50 Euro w samym centrum. W stolicy spędzę trzy dni a potem jakimś cudem chcę się dostać na zachód nad ocean jeszcze nie wiem gdzie dokładnie i w jaki sposób myślę, że coś na miejscu się ogarnie i chce się tak poszwendać z pięć dni.
18.08 - Od rana będzie dość stresujący dzień gdyż będę musiał jakoś się dostać do godziny 9:00 na lotnisko oddalone od wybrzeża o jakieś 170 km. Jak? może jakimś osiołkiem, kamelem, słoniem, ciułała czy coś ni chuja nie wiem jeszcze jak to zrobię. Kilka minut po dziesiątej mam samolot z powrotem do Hiszpanii lecz tym razem do Walencji w której spędzę też trzy dni w hotelu NH. Dziwne jest to, że przeglądając ubogie zazwyczaj hostele i *** hotele cena byłą ta sama - dziwne. Wybrałem więc Hotel.
21.08 - Samolot albo prom do Marsylii w południowej Francji. Wolałbym prom ale samolotem szybciej i taniej. W Marsylii znalazłem też jakiś mały pensjonacik i posiedzę tam z dwa dni.
23.08 - Chce się dostać z Marsylii do Paryża jeszcze nie wiem czym bo zarówno samolot jak i TGV kosztują tyle samo i tyle samo czasu zajmuje podróż. Lubię i pociągi i samoloty więc mam dylemat. Moment muszę się zastanowić... ok. kupiłem bilet lotniczy. Będę musiał z lotniska w Beauvais oddalonego o 150km od stolicy Francji jakoś dostać się autobusem czy może wyżej wspomnianym TGV zobaczymy na miejscu. W Paryżu zarezerwowałem niestety zajebiście drogi pokoik ale no niestety miałem do wyboru zapłacić więcej za pokój lub za środki transportu publicznego.
26.06 - chciałem jeszcze skoczyć do Londynu w którym nigdy nie byłem ale chyba już nie starczy mi pieniędzy dlatego kupiłem za 15 Euro bilet do Poznania. Może chwile przed wylotem coś mi odbije (zapewne) i uruchomię kartę kredytową aby skoczyć jednak jeszcze do Wielkiej Brytanii.

No. To Taki jest wstępny plan. Zabieram ze sobą tylko bagaż podręczny i kamerę którą nagram jakąś relacje z podróży i zamieszczę na moim kanale na Vimeo, pojawi się też pewnie jakiś wpis na blogu będący podsumowaniem samotnego wyjazdu lub podzielę to na kilka związanych z poszczególnymi miejscami.

Budżet: 900 Euro

sobota, 14 lipca 2012

Dzwonek

nie można mi wierzyć. nie można rozumieć mnie dosłownie, bo jak można zrozumieć COŚ co nie jest? Dlaczego CZYMŚ? bo gdybym był kimś to ktoś by czegoś ode mnie oczekiwał, pragnął wyjaśnień, deklaracji, określenia... a ja przecież wole WYĆ sobą, czymś BYĆ. Nie jestem wiarygodny gdyż moje słowa są nie realne- przeplatają się z marzeniami, iluzją, metafizyką, ideą. Marzenia w ogóle są możliwe? czym są marzenia? wygrana w lotto? trip dookoła świata, motocykl, licencja AFF? czy w momencie osiągnięcia jednego lub wszystkich wyznaczonych celów mogę powiedzieć, że spełniłem marzenia? nagle są spełnione, dokonane a następnie powtarzane - cykliczne, znudzone. Cały czas chcesz więcej. Cały czas muszę milczeć. Musisz! Cały czas jestem sam, sam ze sobą. Czy moim marzeniem jest nie BYĆ? Kobieta jest rozwiązaniem moich 90% problemów egzystencjalnych ale czy to jest moje marzenie? czy może cel a może spełnienie? Skoro mam tego świadomość to już dupa? Natura wyjaśniła mi to? Naturalność? Czy warto być prawdziwym? Kto? Nikt.

To ja.

sobota, 7 lipca 2012

Humor

Czy można manipulować humorem? Zastanawiam się jak to jest, że czasami człowiek ma jednego dnia okropny humor mimo iż nie wydarzyło się nic przygnębiającego nic co mogło zdenerwować, wyprowadzić z równowagi...a następnego dnia kipi z nas szaleńczy uśmiech, czas jest wypełniony energią, siłami witalnymi, chęcią do rozmowy i oddawanie się wszelkiego rodzaju obowiązkom z przyjemnością a to wszystko pokolorowane bezwarunkowym dobrym nastrojem.
Zmęczony człowiek, zły człowiek, głodny człowiek zły człowiek, zmartwiony człowiek zły człowiek, znudzony człowiek zły człowiek. Czy dobry humor jest dokładnie przeciwieństwem? Nie jest to regułą ale przyjęło się iż Kobiata podczas okresu ma zły humor, mężczyzna niezaspokojony również a więc rozumiem, że humor ma właściwie wiele wspólnego z reakcjami chemicznymi na podłożu hormonalnym czyli nie możemy (chyba) kontrolować tego stanu psychicznie? Czasami nawarstwia mi się wiele 'dolegliwości' głód, przemęczenie, samotność, nuda, brak rozrywki, oddalające się marzenia, czas i brak poczucia bezpieczeństwa w wyniku czego jestem agresywny,niemiły, bezczelny i mściwy a na drugi dzień gdy się wyśpię a te wszystkie współczesne choroby nie zdążą się zniwelować nagle mam dobry humor i o co tutaj chodzi? Mam zły humor tylko gdy czegoś mi brakuje czyli wkurwiam się tak, że o ja pierdole bo jak już wiadomo z poprzednich wpisów skrajności są moją domeną czyli jak już się wkurwiam i mam zły humor to znaczy, że nie jest to jakiś błahy czyn, sytuacja etc. tylko coś naprawdę z ostatniej z możliwych opcji.
Pogoda czasami sprawia, że mamy zły humor bo jest pochmurno, zimno a gdy mżawka nad głowami to wszystkie Kobiety z prostowanymi włosami wyrzekają się boga co przekłada się na zły humor. Słońce dostarcza sił witalnych co jest zrozumiałe i naturalne lecz biorąc pod uwagę w jakim klimacie żyjemy to raczej mamy wpisany w żywot syndrom wkurwienia prawda? Murzyni w afryce się cieszą, że wiecznie mają słońce? Nie wiem. Kurde jak można tym sterować? hmmm chyba jednak wole zostać przy opcji z chemią czyli hormonami.

No. to doszedłem po raz kolejny do wniosku, że brakuje mi substancji chemicznej w organizmie wywołanej poprzez drugą osobę lub kokainę choć zdecydowanie wole to pierwsze. Tak, brakuje mi miłości.

Właśnie ugotowałem obiad dla ojca który jeszcze nie wrócił z pracy (ja sobie dziś zrobiłem wolne) i muszę przyznać, że znacznie poprawił mi się humor. Mam nadzieję, że będzie zadowolony bo zrobiłem to tylko dla niego ja jadłem już dwie godziny wcześniej. Wnioskuję iż dobry humor jest możliwy do wywołania świadomie dla siebie lecz tylko i wyłącznie na poczet drugiej osoby.

PS ;)

sobota, 30 czerwca 2012

Zarozumiały

Od mniej więcej października zeszłego roku prowadzę badania, eksperyment na własnym 'Ja' i nad 'ja'. Humanizm stawia w centrum człowieka jako przedmiot zainteresowań a więc właściwie w tych wszystkich 101 wpisach na tym blogu niewiele jest rzeczy nie związanych stricte ze mną a jeśli coś jest to ja przynajmniej o tym nie pamiętam a więc uznałem to za podrzędny temat odbiegający od celu. Mój blog, moje laboratorium, moje 'Ja' i moje 'ja'. Udało mi się oddzielić ostatnio ciało od umysłu, ego od losu oraz marzenia od możliwości i muszę przyznać, że jest to dość ciekawe zjawisko. Jakie to uczucie? boskie - patrzysz na siebie z góry a zaraz patrzysz od dołu przypominając sobie przy okazji rozmiar buta. Nabierasz dystansu, zrozumienia, uśmiechu, skromności, ogólnie pojętego luzu i zarazem tracisz wiarę. Wiele emocji się ze sobą plącze i ciężko złapać ponownie kontakt z rzeczywistością (chyba jeszcze nie do końca doszedłem do siebie). Poznałem się od zewnątrz i od środka nawet włączając w całość oś czasu przeszłego, teraźniejszego i potencjalnie przyszłego. Bardzo ciekawe uczucie choć ogólnie bardzo męczące, uciążliwe i odbijające się na najbliższym otoczeniu.
Chciałem wybadać swoje wady, zalety i predyspozycję gdyż szukam swojej życiowej autostrady na którą w końcu zjadę to znaczy ja nią cały czas jadę tylko nie byłem pewny czy tego chce. Mam wszystkie cechy które powinien mieć przedstawiciel handlowy jeszcze najlepiej szef w dynamicznej branży na chaotycznych warunkach lub oficer w wojsku o niechaotycznych warunkach ale za to z zajebistym ryzykiem.
Czyli właściwie do niczego nowego nie doszedłem ale będąc człowiekiem zawsze chce się więcej a przynajmniej spróbować czegoś nowego w życiu, wyzwania etc. i to też uczyniłem i jak zwykle wyszło na moje - poznałem inną możliwość, drogę życia dość skrają (lubię skrajności) choć przede wszystkim poznałem siebie. TO moje 'Ja' steruje mną od 8:00-16:00 a moje 'ja' od 16:01 do 7:59 dnia następnego. To zdrowe wyważenie moim zdaniem a już na pewno daje wiele urozmaicenia w życiu.

Tak, jestem zarozumiały bo jak to się mówi jadłem chleb z niejednego pieca - znam się na grafice komputerowej, robiłem reklamy do wielu czasopism, znam się na animacji, znam się na produkcji muzycznej, psychologii społecznej, dyplomacji, aranżacji dźwieku, organizowałem duże konferencje prasowe, pisałem jakieś artykuły do czasopism, testowałem samochody, sprzedawałem telefony, negocjowałem dziesiątki budżetów dla różnych potężnych firm z różnych branż które musiałem poznać, nie raz prowadziłem 300 osób przez mikrofon, grałem koncerty, liznąłem trochę branży motoryzacyjnej, logistycznej, transportowej, reklamowej, wydawniczej, muzycznej, artystycznej, budowlanej w której obecnie siedzę nauczyłem się pierdoląc tynk na klatce, pomalować sufit, płytki, regipsy, przebudowy, remonty bla bla bla w ogóle jak ja to zrobiłem? przecież wychowałem się na najbrudniejszej penerskiej dzielnicy poznania w brudzie, obdrapanych ponad stuletnich bramach, widziałem ataki nożem, kradzieże, policjantów w kominiarkach, ludzi z telewizji mówiących o moich kolegach, sprzedawałem makulaturę aby kupić sobie loda Bambino, kradłem kraty z piwnicy aby oddać na złom i napić się Coca Coli gdy miałem 9 lat, nie zliczę ile razy leciała mi krew z nosa... od krawatów za setki złotych po ogrodniczki ujebane w chemii budowlanej nie odwrotnie i nie za kare lecz z własnego wyboru. Mam jeszcze w planach objechać świat dookoła i ciekawe jak będę wyglądał przy kimś kto trąbi na społecznościowych o jebanych włajazach po Egipcie czy Turcji? hmm? Dość skrajnie i wszechstronnie podchodzę do własnego 'Ja' i teraz pytanie za 100 punktów czy menedżerem w poważnej firmie kooperującej w sektorze B2B i właścicielem własnej firmy może być człowiek który NIE posiada następujących cech:
- pewność siebie i przebojowość
- charyzma, perswazja, dynamika
- otwarty umysł i 'wszechstronność'
- mówca, negocjator, dyplomata
- barki które są wstanie przyjąć ciężar odpowiedzialności nad życiem

Nie mam wyjścia muszę być zarozumiały i pewny siebie. Wymagam od siebie tego czego wymaga ode mnie stanowisko.
Praca stanowi w życiu człowieka 80% procent sił witalnych dlatego warto wiedzieć do czego się ma predyspozycje.

PS od października idę na kolejne studia, koleżanka którą znam 17 lat a nie 3h przy piwie powiedziała mi, żebym sobie podarował Psychologię Społeczną bo 'już starczy' i mogę dostać na głowę a że jest tak inteligentna, bystra, wspaniale gotuje, bierna artystka, oczytana wspaniałość, zdystansowana, wyważona, wykształcona, wszechstronna i naturalna tak bardzo, że aż zarozumiała to postanowiłem jednak zrobić Doktorat z Kulturoznawstwa, i chuj.

* a na dodatek w ramach ciekawostki mam jeszcze jeden fakultet - jestem pijakiem. Pije od kiedy rozstałem się z dziewczyną od 2008 roku 5 dni w tygodniu i w sumie żaden wpis na tym blogu nie był napisany na trzeźwo. Aż strach pomyśleć jaki jestem w takim razie gdy nie mam wina prawda?

A i jeszcze jedno mnie zastanawia - czy zarozumiały człowiek jest wstanie się przyznać do swojego zarozumialstwa?

piątek, 29 czerwca 2012

Mat Pokora

Chłopak jeszcze czy może już mężczyzna? co jest wyznacznikiem przejścia z pierwszego etapu do drugiego? Doświadczenie, wiek czy może stan psychiki czyli odbieranie informacji i ich przekształcanie oraz generowanie priorytetów kierując się poglądem i argumentacją? Nie wiem, ja nic nie wiem jestem tylko czcionką zawieszoną w sieci, zarejestrowaną myślą, znakiem zapytania zainstalowanym w ciele z nadania.
Skrajności są moją domeną to one wyznaczają punkty i bold w historii jaką zapamiętam. Skrajności w ostatnim czasie nauczyły mnie czegoś z czym zawsze walczyłem - pokory.
Nie chce być pokorny ale muszę, jestem zmuszony bo jestem zmęczony.
Wiele rzeczy ostatnio robię nie dokładnie, na wiele przymykam oko, wiele akceptuje, mniej zapieram się nogami co nie oznacza, że przestałem walczyć lecz po prostu biorę to co dają, słucham tego co mówią, wdycham ich tlen, oglądam ich piękno... rozebrali mnie do naga w takim stopniu, że jest mi wstyd. Wstydzę się być sobą. Zabraniają mi, wytykają paragrafy, prawią masowe morały, wkładają próżnię do czaszki, pobierają mi dobrowolnie krew. Jestem tylko tutaj, na monitorze w przestrzeni na serwerach, piszę aby sprawdzić czy jeszcze mam czucie w palcach, czytam siebie aby nabrać dystansu, krzyczę już w milczeniu, płaczę opuszkami palców. Jestem rozmontowany, w proszku, nie zakwitłem w tym roku choć podlewałem się winem. Kiedyś byłem ustabilizowany i utrzymywałem w okół siebie porządek nauczyłem się tego od mojej ExPedantki teraz zdarza mi się nie chcieć wykąpać i chodzę tak upierdolony od farby, kleju, gipsy z kilogramem pyłu w nosie i we włosach, na biurku mam pięć pustych butelek po piwie i dwie po winie, pięć filiżanek po kawie, dwa kubki i kilka talerzy, skórkę od banana, porozrzucane płyty, papiery, pety i śpię na łóżku czasami w ciuchach a zawsze z sierścią mojego psa który się ostentacyjnie masturbuje na mojej poduszce. Nie zależy mi już, nie chce mi sie jestem plugawy jak świnia, przeklinam i zniechęcam do siebie innych. Mam już dosyć błyszczących Kobiet, błyszczących chromowanych samochodów, błyszczących pragnień, błyszczących wartości... interesuje mnie szorstki mat, mat który rozgrywa piłkę zawsze w karnych, mat który jest nie popularny, mat używany przez innych, mat własnych szat.
Potrzebuje cudzego impulsu bo w przeciwnym wypadku popełnię psychiczne samobójstwo.
Chciałbym nie wiedzieć nic, o niczym nie myśleć, nic nie mieć i nic nie pragnąć - nie miałbym nic do stracenia.
Najlepsze Blogi